- No właśnie- kontynuowałam- a zioła zebrane w świetle gwiazdozbioru wężownika zyskują prawie mityczne właściwości- uśmiechnęłam się, bo widziałam, że udało mi się zaciekawić wilka.- Zresztą sam spróbuj, jeśli mi nie wierzysz. Sirius też się uśmiechnął.
- Wierzę ci, ale i tak spróbuję, odparł.
Pewnie siedziałabym tam jeszcze długo, tak dobrze nam się rozmawiało- później już nie tylko o ziołach i gwiazdach, ale w ogóle o wszystkim, ale w pewnym momencie Sirius stwierdził, że ma jakąś pracę do wykonania na jutro, i aby zdążyć musi już zacząć. Nie chcąc mu przeszkadzać przytuliłam go na pożegnanie i wyszłam. Po paru krokach odwróciłam się jeszcze by mu pomachać, jednak zobaczyłam tylko, jak krząta się po swojej jaskini przygotowując sobie stanowisko do pracy. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Ci alchemicy… Pokręciłam głową i poszłam coś zjeść.
Po upolowaniu przepysznego jelenia posiliłam się, a to co zostało zabezpieczyłam w jaskini na później- dzisiaj mam ostatnią wartę, prawie nad ranem. Jak wrócę na pewno będę okrutnie głodna. Chwilowo nie bardzo wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Od mojego spotkania z Siriusem musiało minąć już kilka godzin. Bezładnie łaziłam po centrum terenów watahy. Pomimo to, że o tej porze tętniło życiem, miałam wrażenie, że jestem niewidzialna, nikt nie zwracał na mnie uwagi. W sumie nic dziwnego, wszyscy na pewno są zajęci swoimi sprawami i to dlatego. Zobaczyłam z dala Siriusa, ale też był widocznie zajęty, pogrążył się z kimś w rozmowie, żywo gestykulując. Nie rozróżniałam słów w tym co mówił, ale pomimo dzielącej nas odległości docierała do mnie fantastyczna melodia jego głosu, nie wiem jak on to robił. Nagle poczułam się niesamowicie samotna i dotarło do mnie, że nie mam dokąd pójść. Początkowo chciałam z nim porozmawiać, ale teraz… teraz nie będę mu przeszkadzać. Jakoś tak wyszło, że nogi same poniosły mnie w kierunku drzewa Rees. Wtedy poczułam coś. Zupełnie, jakbym zobaczyła jedną z oplatających mnie nici przeznaczenia. Stanęłam obok drzewa i spojrzałam w dół urwiska. Widok był nieziemski- widziałam świat aż po horyzont, zabarwiony światłami zachodzącego słońca i blaskiem płynącej wokół mnie lawy. Obserwowałam, jak niebo staje się czerwone, a potem fioletowe tylko po to, by ostatecznie przejść w upstrzoną gwiazdami noc. Poczułam lekkie szarpnięcie nici, która mnie tu przywiodła. Wzruszyłam ramionami, dalej nie rozumiejąc za bardzo, po co tu przyszłam. Ostatecznie znowu zostałam sama- położyłam głowę na łapach- czy naprawdę nigdzie nie było nikogo, kto nawet nie zrozumiałby mnie; tylko chociaż chciałby spróbować mnie zrozumieć? Jeden z różowych listków opadł i spadł mi na głowę- no tak, przecież jest jesień. Wiejący coraz mocniej wiatr sprawił, że nie usłyszałam kroków nadchodzącej postaci.
- Ładnie tu, prawa?- usłyszałam nagle tuż obok siebie. Obróciłam się zaskoczona w kierunku, z którego dobiegał głos, który wyrwał mnie z przemyśleń na temat własnej beznadziejności.
- Tak, bardzo- odpowiedziałam. Sirius usiadł obok mnie.
Sirius?