- Gdzie Scar? Potrzebuję... czegoś.
I posłałam mu spojrzenie mówiące ,,Nie twoja sprawa".
- Nie ma jej.
- A kiedy wróci?
- Nie ma jej - wzruszył ramionami.
- Jak to: ,,nie ma"?! - zdenerwowałam się. Miałam już dość arogancji i głupoty wilków z watahy.
- Po prostu jej nie ma. Poszła sobie - warknął, prostując się, żeby podkreślić jak bardzo góruje nade mną wzrostem. - Coś jeszcze?!
Sens tych słów dotarł do mnie błyskawicznie. A więc Scar... Możebym i mu współczuła, gdyby nie patrzył mi tak impertynencko w oczy. Wściekłość przesłoniła resztę uczuć. Podcięłam mu nogi.
- Nie wywyższają się - mruknęłam. Oto i słaby punkt państwa wysokich. Nogi.
Itan natychmiast zerwał się z podłogi i skoczył na mnie, przygniatając łapami moje ciało do ziemi. Nie zablokował mnie jednak; zapewne nie sądził, żeby takie małe chuchro zdołało się spod niego uwolnić. Bezzwłocznie to wykorzystałam. Już po chwili to ja byłam na górze, blokując go jednym z przydatniejszych chwytów.
- I co, panie wielki? - zawarczałam, wyszczerzając zęby. - Kto tu leży na ziemi?
- Jak możesz... - syknął, z furią w ślepiach - Jak można być tak nieczułym na czyjąś tragedię?
W oczach zamigotały mi płomyki gniewu. On. Mnie. Się Pyta. M.n.i. e . . .
- No właśnie - odparłam - Jak?
Milczeliśmy chwilę. Miałam nadzieję, że chociaż trochę zrozumiał czego od niego chcę. Wilki są takie głupie... Wszystkie. Bez wyjątku.
Gdy tak wpatrywaliśmy się sobie w oczy - on leżąc, ja stojąc nad nim, i rozmyślaliśmy nieświadomie poluźniłam uścisk. Itan rozprostował skrzydła, zrzucając mnie z siebie.
- To prawda - powiedział cicho - Bywają durne.
Poczułam, jakby coś łaskotało mnie w czaszkę od środka. Domyśliłam się, że musiał czytać w moich myślach i przerażało mnie, iż nie miałam pojęcia w którym momencie zaczął mnie podsłuchiwać. Przyjęłam to jednak ze stalową maską obojętności na pysku. Czułam, że już wyszedł z mojego umysłu, więc, przynajmniej na razie, nie było się czego omawiać. Poza tym nie pamiętam niczego, czego nie chciałabym mu zdradzać. Jaki głupi atut...
Podeszłam do wyjścia z jamy i spojrzałam na bure chmury na horyzoncie. Świat jest potężny, i właśnie mi o tym przypominał swoim niezwykłym wyglądem. Przypomniał mi też o jeszcze jednej rzeczy... Obróciłam głowę w bok i przywołałam dwie czerwone fiolki czasu. Odkorkowałam pierwszą, a drugą podałam Itanowi. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Weź. I tak na nic mi się nie przyda - powiedziałam, po czym przechyliłam swój flakonik i wypiłam gęstą, szkarłatną ciecz.
Itan Vell? :)
NATHING UŻYWA CZERWONEJ FIOLKI CZASU (FIOLKI NIEŚMIERTELNOŚCI), TYM SAMYM STAJE SIĘ NIEŚMIERTELNA (TYLKO CZAS NIE MOŻE JEJ ZABIĆ). Drugą fiolkę daje Itanowi Vell, więc obie fiołki znikają z jej zapasów.
NATHING UŻYWA CZERWONEJ FIOLKI CZASU (FIOLKI NIEŚMIERTELNOŚCI), TYM SAMYM STAJE SIĘ NIEŚMIERTELNA (TYLKO CZAS NIE MOŻE JEJ ZABIĆ). Drugą fiolkę daje Itanowi Vell, więc obie fiołki znikają z jej zapasów.