- Coś Ci upadło - stwierdziłam. Obrócił się w moją stronę zaskoczony. Chyba wyrwałam go z jakichś smutnych przemyśleń. Domyślałam się, że dotyczą nagłego odejścia Scar, ale jak nie chce o tym mówić, to nie.
- Nie możesz tu siedzieć przez wieczność - stwierdziłam - jest prawie ciemno, a do tego pada.
- Nie mów mi co mogę, a czego nie - warknął na mnie Itan, jednak wziął swój pierścionek z powrotem. Niby miał rację, ale nie potrafiłam go tam tak zostawić.
- Lepiej chodź ze mną- odwarknęłam tylko, po czym odwróciłam się i poszłam w kierunku swojej jaskini. Itan po chwili namysłu wzruszył ramionami, tak jakby było mu zupełnie wszystko jedno i poszedł za mną.
Parę godzin później
- Wiesz, - zaczęłam - nigdy nie byłam za dobra w pocieszaniu... Ale rozumiem, że w Twoim domu wszystko przypomina Ci o... no o niej. Więc jak chcesz, to możecie razem z Hope przychodzić tutaj, by o tym wszystkim nie myśleć. Mnie i tak zazwyczaj nie ma, albo jestem na warcie, albo włóczę się gdzieś, nawet nie sypiam tutaj za często. Ale rozumiem że możecie potrzebować jakiejś chociaż minimalnej zmiany otoczenia...
Itan dalej patrzył na mnie, tak, że zastanawiałam się czy za chwilę nie rzuci mi się do gardła. A może właśnie tego potrzebował? Niech sam lepiej zdecyduje czy jest bardziej zrozpaczony, czy wściekły.
Itan? (Przepraszam, naprawdę nie umiem pocieszać ): )