- Nie wiedziałam, przepraszam.
- Nie masz za co.
- A może zostanę dziś na noc... u Was?
Popatrzyłem na nią dość krzywo, ze zdziwieniem.
- Znaczy, nie chcę się narzucać, jak nie to...
- Nie przeszkadza mi to, ale to nie jest raczej bezpieczne, jeśli jednak chcesz, możesz zostać... Trochę, a potem cię odprowadzę.
- Dobrze.
***
To nie był dobry pomysł. Muszę się jednak jakoś z tym problemem uporać. Po posiłku udaliśmy się w drogę powrotną. Kiedy byliśmy nad jaskinią, czułem pod łapami, że są już wszyscy i pewnie walczyli.Zbiegłem na dół. Tak jak myślałem. Gavin gryzie się z Mir. Gwen siedzi na boku i od czasu do czasu wtrąci swoje trzy grosze.
Bez uprzedzenia wgryzłem się w kark Mir, a zaraz potem odciągnąłem Gavina. Koniec łagodności, są już dorośli i muszą umieć się zachować.
- Morda. Koniec zabawy, ile wy macie lat? Jesteśmy rodziną. Uspokójcie się w końcu. Dziś będzie, nam towarzyszyć In.
Poskutkowało. Po moich ostatnich słowach do groty weszła wadera.
- Cześć Gavin, Mir, Gwen. Nie obrazicie się, jeśli dziś tu zostanę?
- Nie.
***
- Harbinger, śpisz?Otworzyłem oczy i obróciłem się w jej stronę.
- Nie.
- Czy... Może przyjdziecie jutro do nas na kolację?
- Rodzinną?
- Noo... Na pewno będzie mama, tato i rodzeństwo, Will, Nocta i..
- I dzieci Will. Myślisz, że to nie za dużo wilków? Zmieszamy wtedy chyba wszystkie środowiska z watahy. Nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Nie daj się prosić.
- Ingreeeeeeed.
- Dla mnie, jak nie to szukaj sobie nowej żony.
- Kolejny raz zaczynasz?
- Mhm...
- Dobrze, pójdziemy.
Ingreed?