- Ja się o ciebie boję, wiesz?! - syknąłem odsuwając się od niej i zmierzając w stronę kuchni. Wyciągnąłem z szafki kubek i zrobiłem sobie w nim gorącą czekoladę. - Na pewno coś z tobą jest, to nie jest ku**a normalne.
- As, uspokój się. Wszystko ze mną dobrze. - powiedziała ciepłym głosem zbliżając się w moją stronę. Nie, na pewno nie jest z nią dobrze. Ta lekarka nie zrobiła jej nawet żadnych badań. Zacisnąłem zęby.
- Jeżeli ona nie potrafiła powiedzieć co ci jest, to moja matka to zrobi. - fuknąłem popijając czekoladę. - Może nie jest wybitnym lekarzem ale zna się na magii, czyta wiele ksiąg. Zna dużo chorób. Ona będzie umiała powiedzieć co i jak.
Nocta skrzywiła się. Wiedziałem doskonale że nie chciała tam iść ale zrobiła to bo bardzo nalegałem. Chwyciłem ją za łapę i pociągnąłem za sobą.
- Chcesz iść już teraz? - pytała próbując się wyrwać. - Jestem zmęczona!
- Nie marudź, bo cię zaniosę. - warknąłem cicho. Wadera zaśmiała się.
- Tsaaa...
- Nie wierzysz? - odwróciłem się energicznie i spojrzałem na nią. - Okej.
Chwyciłem ją za talię i posadziłem na swoje plecy. Musiało to wyglądać dziwnie, ale skoro nie chciała iść to ją zaniosę na plecach.
- Następnym razem nie jęcz. - westchnąłem i zaśmiałem się pod nosem. Znaleźliśmy się pod jaskinią mojej matki. Z niecierpliwością czekałem aż się zjawi. Usiadłem na fotelu, a Nocta stała przy drzwiach i jej wypatrywała. Nagle zza ściany wyszła Taravia. Uśmiechnąłem się na jej widok.
- Cześć mamo. - powiedziałem z niepokojem. - Mogłabyś zbadać Noctę? Ostatnio ma jakieś dziwne napady, uważam że to coś poważnego a ty znasz się na czarnej magii.
Złota wadera uniosła brew w górę.
- Nie jestem lekarzem, a szczerze wolałabym abyście udali się do medyków. - westchnęła sięgając po jakąś książkę. - Ale skoro jednak jesteście tutaj, to zapewne nie otrzymaliście pomocy tam.
- Dokładnie. - westchnąłem. No cóż, musiałem wyjść z jaskini bo nie mogłem im przeszkadzać. Posłusznie czekałem na dworze, aż usłyszałem słowa mojej matki. Właśnie wychodziły z jaskini. Wstałem i stanąłem przed wejściem. Nocta szła i była całkiem wkurzona, a w jej oczach widziałem łezki.
- Co...Co się stało? - wyjąkałem.
- Obawiam się Asacrifice...- zaczęła moja mama, gdy Nocta się jej wtrąciła.
Nocta? Przepraszam że tak długo :c