Obudziłam się w środku nocy. Z pozoru wszystko było normalnie, jednak odczuwałam dziwne wrażenie, jakby coś było nie tak. Dla pewności zajrzałam do pokoju szczeniaków. Obok legowiska Corners unosił się w powietrzu miś. Waderka była jeszcze za mała, by móc go unieść, a nie widziałam nic co mogłoby to robić. Malutka upatrywała się w niego swoimi zielono-czarnymi oczkami. Wydawała się zadowolona. Jedną łapką próbowała chwycić pluszaka. Ten wykonywał różne ruchy. Tańczył, skakał w powietrzu i zachęcająco do zabawy poruszał główką. Gdy się zbliżyłam, upadł na ziemię, po czym poruszyła się zasłonka. Okno było szczelnie zamknięte, więc nie mógł być tu wiatr. Zdenerwowana przenosiłam wzrok ze śpiącego Elvera, na wpatrującą się w zasłonkę Corners.
- Spokojnie Aiden, to moja mama, nic ci nie zrobi. - powiedziała swoim piskliwym głosikiem.
Usiadłam obok niej i również spojrzałam w stronę zasłonki. Nic tam nie zobaczyłam.
- Kochanie... - zaczęłam drżącym głosem - Idź już spać, jest bardzo późno...
Poczochrałam jej grzywkę i wróciłam do swojego pokoju. Wdrapałam się na łóżko i zaczęłam budzić swojego męża.
- Co się dzieje, Ariene? - spytał zaspany.
Patrzył na mnie zaspanym wzrokiem, a mi ciężko było wypowiedzieć nawet jedno słowo.
- Cor... Corners... ona... widzi.. widzi... - jąkałam się.
Beast zbliżył się do mnie i pogładził mnie po policzku.
- Spokojnie Ari... spokojnie... Co widzi Corners?
- Ducha...
Beast? Nie rób nic duchowi, on jest dobrym duszkiem ^^