- Jak widać nie - odparł Sirius, szczerząc zęby w uśmiechu. Wzruszyłam ramionami też się uśmiechając. Nigdy nie znałam się jakoś specjalnie na roślinach, to gwizdy zawsze były moją specjalnością.
- Dużo tego potrzebujesz? - zapytałam. Sirius skinął głową.
- Stosunkowo dużo, jestem w końcu alchemikiem. Potrzebuję wielu ziół do moich mikstur.
- Jakbyś kiedyś nie miał czasu na zebranie czegoś, to możesz mnie poprosić, zaoferowałam się. Tylko musiałbyś mi dokładnie opisywać jak co wygląda, bo nie znam się na ziołach. Wilk rozpromienił się.
- Byłoby świetnie - stwierdził.
Wtedy poczułam, że coś ewidentnie łazi po mojej łapie. Spojrzałam szybko - był to (jak na mój gust ogromny, chodź pewnie wcale nie aż tak) pająk, co w połączeniu z moją arachnofobią dało oczywiste rezultaty...
- Aaa! - krzyknęłam podskakując, a następnie chowając się za najbliższym meblem. No i znając życie całe ewentualne dobre wrażenie nagle wyparowało. Ja to mam talent... Sirius podniósł biegającego przez chwilę po ziemi pajęczaka, przyjrzał mu się uważnie, po czym wybuchnął śmiechem.
- Nigdy bym nie przypuszczał - stwierdził - że boisz się pająków - wilk dalej nie mógł przestać się śmiać. Podeszłam do niego ostrożnie, cały czas się trzęsąc.
- Przepraszam, zupełnie nad tym nie panuję - przeprosiłam go. Miałam nadzieję, że może nie uzna mnie za dziwaczkę przez mój paniczny lęk przed pająkami, bo zdążyłam go już całkiem polubić.
Sirius? ;)