Właśnie się obudziłem. Natura postanowiła trochę nas zdenerwować, ponieważ na zewnątrz lało jak z cebra. Za kroplami deszczu nie widać było ani grama zieleni, woda z nieba niczym kurtyna zasłaniała reszę świata. Jeśli wyszedłbym na zewnątrz, pewnie przygniotłaby mnie do ziemi. Do tego dodajmy jeszcze bardzo niską temperatuję i silny wiatr. Owszem, było zimno, nawet za zimno jak dla mnie, więc postanowiłem rozpalić ognisko. Zostałem poproszony o uważenie Eliksiru Zapomnienia, całkiem słusznie z dwóch powodów. Pierwszy, bo byłem jedynym alchemikiem, a drugi, że miałem już z nim parę razy do czynienia. Niestety, kiedy byłem młody i lekkomyślny. Ale teraz znam recepturę na pamięć i mam dosłownie wszystkie składniki, których nie podam ze względu na tajemnicę zawodową. W końcu gdyby wszyscy znali receptury nie miałbym swojego stanowiska i zapanowałby chaos, bo każdy tworzyłby dla siebie eliksiry. Więc niech receptura zostanie w tajemnicy.
Gdy dodałem ostatni składnik wymieszałem napój metalową łyżką i wylałem go do fiolek. Fiolki spakowałem do swojej wypchanej roślinami torby i podniosłem ją siłą woli. Deszcz akurat przestał padać. Wyszedłem z jaskini i ruszyłem do sklepu, aby dostarczyć zamówienie. Sklepikarz Kesame z wielką radością przyjęła eliksiry, ponieważ akurat się skończyły. Przy okazji chciała wcisnąć mi jakiś przedmiot, ale grzecznie odmówiłem i odszedłem. Gdy wracałem do swojej jaskini na drodze napotkałem waderę. Chyba była nowa, bo nigdy wcześniej jej nie widziałem. Miała ciemne futro, wyglądające jakby było ozdobione galaktykami.
Aelin?