- Co się dzieje Ariene? - spytała zaniepokojona wilczyca.
Zaczęłam szybciej oddychać, a między oddechami udało mi się wydusić - To chyba już...
Jaskinia medyka była niedaleko. Poszłyśmy do niej, jednak w połowie drogi postanowiłyśmy, że szybciej będzie, jeśli zostanę tu i poczekam, aż ona wróci z medyczką. Faktycznie miałyśmy rację. Potem zostałam przeniesiona do jaskini. Beast wpadł do niej jak burza, gdy tylko się dowiedział. Pierwszy szczeniak narodził się bez problemu, jednak z drugim było bardzo źle. Luma nie dawała jej, bo była to waderka, żadnych szans na przeżycie. Zaczęła zajmować się tylko i wyłącznie tym, bym ja przeżyła. Mała jednak urodziła się cała i zdrowa. Może nie miała tylu sił, ile powinna, ale oficjalnie było wszystko w porządku. Na wszelki wypadek miałam ją obserwować. A gdyby się coś działo, natychmiast się zgłosić.
***
Leżałam szczęśliwa na posłaniu i patrzyłam na dwa urocze szczeniaczki, które co jakiś czas szturchały się małymi łapkami.
- Beast... trzeba wymyślić im imiona. - szepnęłam cicho, by ich nie obudzić.
Beast?