— Taaa... — odparła, przyglądając się ścianom i podłodze.
Gdy byliśmy już na zewnątrz, w drodze do mojej jaskini, do której oczywiście ją zaprosiłem na jakiegoś zająca czy sarnę, w pewnym momencie przystanęliśmy pod jakimś drzewem, żeby chwilę posiedzieć. Usiadłem sobie i oparłem się pyskiem o twardy pień, Misia usiadła obok.
— Nie słyszysz, prawda? — zapytałem. Sam byłem zaskoczony bezpośrednością mojego pytania, nigdy czegoś takiego nie robiłem, starałem się nikogo nie zawstydzać moimi wypowiedziami, ale najwyraźniej uznałem, że nie ma sensu owijać w bawełnę. Po prostu chciałem dowiedzieć się czegoś, co mnie zastanawiało.
Przytaknęła.
— To jakim cudem wiesz co mówię? — zmarszyłem brwi.
— Czytam z ruchu warg — wyjaśniła.
— Czyli siebie samej też nie słyszysz? — byłem bardzo zdziwiony, nie tyle tym, że nie miała problemów z odpowiedzią, ale tym, że sobie radzi. W sumie widziałem w życiu parę niepełnosprawnych wilków, wszystkie jakoś sobie radziły, czy to rysowały, czy jakimiś magicznymi sposobami rozmawiały, ale ona biła na głowę wszystkie inne sposoby. W jakiś sposób mi to imponowało.
— Nie słyszę — spuściła głowę, ale nie z zakłopotania, tylko żeby popatrzeć na biedronkę przechadzającą się obok jej łap.
Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
— A chciałabyś usłyszeć? — na dźwięk moich słów (a raczej zobaczenie mojego pyska) spojrzała na mnie zszokowana.
— Tak, oczywiście, ale jak? — zapytała.
— Mogę mówić do ciebie w twoich myślach. Albo przekazać ci moje wspomnienia dotyczące twoich wypowiedzi, które będziesz widzieć i słyszeć tylko w twojej głowie. Co ty na to? Decyzja należy do ciebie.
Misia?