Wadera zrobiła niepewną minę.
- Przecież nie jesteś posłańcem.
- No nie... - zaczęłam niepewnie - Ale jestem szybsza i w każdej pracy mi dobrze. - dodałam z szerokim uśmiechem.
Dostałam kartki w łapki i popędziłam do jaskini alfy. Wpadłam przez drzwi jak burza. Przywitałam się grzecznie i oddałam stosik zapisanych papierków. Wzięłam nowy stosik i po paru minutach stałam zdyszana obok Taiyō. Dałam jej dokumenty do zapisania i usiadłam na ziemi dysząc ciężko. Chyba nigdy w życiu tak szybko nie biegłam. Chociaż może zdarzyło mi się kiedyś. Nie byłam do końca pewna.
- A co robisz dziś wieczorem? - rzuciłam szybko.
Tai oderwała wzrok od tekstu i skierowała go na mnie.
- Będę się opiekować Nathanem... a czemu pytasz?
- Myślałam...
- Że gdzieś razem wyskoczymy? - dokończyła za mnie - Możemy razem się nim zaopiekować, jeśli chcesz.
Natychmiast się rozpromieniłam i przytaknęłam głową.
***
Słońce zaczęło zbliżać się do horyzontu. Powinnam już wychodzić. Wzięłam kilka filmów, mojego pluszowego kotka i paczkę biszkoptów. Za oknem zauważyłam pojedyncze krople deszczu, więc porwałam z wieszaka granatowy płaszczyk i popędziłam do jaskini Taikō. Właśnie opowiadała małemu bajkę, gdy otworzyłam gwałtownie drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam mokre ubranie i otworzyłam torbę. Wyjęłam z niej paczkę biszkoptów i poczęstowałam wilki. Spojrzałam na Nata, potem na Taiyō. Zobaczyłam że rusza ustami, lecz prawdopodobnie zaczęła mówić już wcześniej.
- Mogłabyś powtórzyć? Nie spojrzałam... jak bardzo głupio by to nie zabrzmiało...
Obydwoje spojrzeli na mnie zdziwionym wzrokiem, jakby niepewni co powinni powiedzieć.
- No bo ja... nie słyszę... - mruknęłam - Czytam z ruchu ust...
Taiyō? Wybacz że krótkie