Basior ciężko stawiał kolejne kroki w gęstym upale. W końcu wilkowi udało się stworzyć drobnego ptaka, którego wypuścił na zwiad, by doniósł mu o napotkanych zwierzętach. Stworzonko jednak nie spisało się, co zdążył zauważyć już po kilku minutach, gdy wpadł na obcą, b a r d z o kolorową waderę. Ptak powinien go przed nią ostrzec… Już miał mimochodem spytać ją, czy nie widziała w pobliżu zajęcy, albo… Jednak powstrzymał się. Chyba aż tak zdesperowany nie był…
– Przepraszam, nie zauważyłam cię! – krzyknęła mu blisko uszu wadera, otrzepując się w runa, które przyczepiło się do jej sierści po tym, gdy się przewróciła. Przez cały czas się śmiała.
Nester wstał tylko, nie wiedząc do końca co robić. Nie oddalił się od centrum zbyt daleko, więc zawsze w razie problemów mógł liczyć na czyjąś pomoc. Te myśli jednak szybko go opuściły. Wadera zdecydowanie nie wyglądała groźnie, przypominała bardziej zmierzwionego, rozbawionego szczeniaka, niż wilka, który mógłby w jakikolwiek sposób zaszkodzić dorosłemu basiorowi. Spojrzał na nią z nic nie wyrażającym grymasem na pysku.
– To nic… - Nester też w końcu się otrzepał – Kim jesteś?
– Mam na imię Afra! I… Przechodziłam tędy. Od dłuższego czasu podróżuję. A ty?
– Co „ja”? – choć pytanie wadery było proste, wilk nie mógł się skupić. Nie chciał tam być, ona w jakiś sposób go niepokoiła.
– No jak masz na imię? Kim jesteś?
Samiec westchnął ciężko i spuścił nieco wzrok.
– Masz jakieś stado? – Afra zadawała kolejne pytania.
– Stop. Skończ chociaż na chwilę mówić – Nester wreszcie jej przerwał – Może wtedy ci odpowiem – dodał jeszcze ciszej. Wilczyca zamilkła.
– Nester. Moje imię to Nester i tak, należę do… - zastanowił się nad odpowiedzią – Dlaczego pytasz o stado?
– Chciałabym mieć znowu dom. Mówiłam ci już, że od dawna wędruję.
– Myślę, że mógłbym cię zabrać ze sobą, ale najpierw muszę znaleźć coś do jedzenia – mówiąc to, spojrzał na ptaka, który podleciał blisko i usiadł przy jego łapach.
– Ojej, to ty! – Afra uśmiechnęła się i z zachwytem pomachała do małego zwierzęcia, które zdążyło już wspiąć się wilkowi na czubki palców – On chyba cię lubi…
– Nie lubi… Ale jest mój. Wysłałem go, żeby znalazł zwierzynę w okolicy – Nester podniósł łapę do ucha, żeby usłyszeć świergot ptaka. Afra wydała się tym zachwycona i jeszcze szerzej się uśmiechnęła – Pech…
– Co…? – zapytała, wciąż patrząc na stworzonko.
Basior zrzucił ptaka na ziemię i rozgniótł go, wbijając w niego pazury.
– Bezużyteczność nie popłaca – przetarł łapą pysk i usiadł bezsilnie. Afra już się nie uśmiechała.
Afra? Nester ma akurat gorszy dzień :)