Kolejna kula światła zabłysła przed jej oczami. Przez chwilę poczuła lekkie zairytowanie nadgorliwością Enyo. Po chwii także i ta kula zgasła. Zairytowanie minęło, zastąpione zdziwieniem.
Schody wokół zniknęły, okryte ciemnością. Zniknął także cały świat wokół niej, zastąpiony czernią. Zatrzymała się, trwając w bezruchu. Nie widziała ani Kesame, ani Enyo. Nie - nie tyle widziała, co nie czuła. Zniknęły. Po prostu zniknęły.
Lubisz ciemność?
Coś zawirowało koło niej. Podmuch wiatru - nie świeżego, chłodnego wiatru, tylko gorącego, pachnącego stęchlizną i kurzem - owiał jej policzek. Dalej nie ruszała się.
Zabawne, jak wielu boi się ciemności, a jednocześnie się w niej skrywa. Nie sądzisz, że to ładny paradoks?
- Zamierzasz się ze mną bawić? Dobrze. Jaka szkoda, że wykorzystujesz do tego fakt, że nie widzę w ciemności. Dlaczego po prostu się nie pokażesz?
Ponieważ jestem tą ciemnością.
- Miło - stwierdziła jednostajnie spokojnym tonem. - Drugie pytanie: co zamierzasz ze mną zrobić?
Chcę porozmawiać. Jesteś ciekawym obiektem.
- Rozumiem. Mam robić za obiekt obserwacji na inteligentnym zjawisku. Możesz mówić dalej. Nie przeszkadza mi to.
Widzę, że się rozumiemy. Wiesz, co dzieje się z twoimi towarzyszkami?
- Sądząc po tym, co mówisz, wnioskuję, że też je kontrolujesz.
Owszem, tak jest. Głos zabrzmiał nieco bardziej wyraźnie, jakby mówiący się przybliżył. Chcesz uwolnić stąd ostatniego strażnika. To nie było pytanie, raczej spokojne stwierdzenie. Zastanowiła się chwilę. Skąd wiedział? Po chwili zrozumiała, że to głupie pytanie. Głos był Świątynią. Musiał wiedzieć. Świątynia nie może zostać pusta. Nieważne, co zrobicie - jedna z was na zawsze zostanie tutaj.
- Umrze?
Można tak to określić.
- Pragnęłabym nieco bardziej szczegółowych informacji, ale dobrze. W takim razie dlaczego mam tu zostać? Czemu ja?
Czy była mowa akurat o tobie? Głos zabrzmiał lekkim rozbawieniem. Mówiłam o obu. Gdzieś tu zarówno Kesame, jak i Enyo podejmują decyzje. Od tego, co zrobią, zależy los Smoczego Ostrza.
- W takim razie do czego jestem potrzebna ja?
Mam się z tobą spotkać. Tak miało być.
- Nie rozumiem.
Jaka szkoda. Myślałam, że domyślisz się tej jednej rzeczy. Nie powiedziałaś im o tym, prawda? Nie powiedziałaś im o tym, co było na ostatniej stronie.
- Czyli to ty - głos Bellony jakby stracił wcześniejszą pewność siebie. - Miałaś już nie żyć. Miałaś umrzeć wieki temu.
- Ale nie umarłam. - Ciemność jakby zbladła, ukazując sylwetkę szarej wadery. Spojrzała białymi oczami na Bellonę, tę drugą Bellonę, tą, która przybyła tu razem z Kesame. - Będę żyła jako dusza Świątyni, dopóki żyjesz ty.
Dostrzegła Ostrze. Stało na środku pomieszczenia - olbrzymie, lśniące i emanujące własną mocą. Niemal czuła, jak ją przyciąga. Nie potrafiła zrozumieć, jak przetrwało tyle lat bez uszczerbku.
- Moja droga, chyba zapomniałaś o czymś - usłyszała cichy głos. - Ono nie jest twoje. Należy do Świątyni.
- Nie obchodzi mnie Świątynia - warknęła. - Obchodzi mnie Smocze Ostrze. To jego potrzebuję. Nie wyjdę stąd bez niego.
- W takim razie zostaniesz tu na zawsze.
- Skoro spędzę tu już całą wieczność, chciałabym wiedzieć jedno. Czym tak właściwie jestem?
- Częścią mnie.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Ja też nie. Wiem tyle, ile mi powiedzieli mądrzejsi ode mnie. Mówili, że coś musiało się stać. Niektórzy twierdzili, że podczas tego, gdy zostałam duszą Świątyni, coś przebiegło nie tak i część mnie trafiła gdzieś indziej, do innej alternatywnej rzeczywistości. Mówili mi, że to skutek uboczny zaklęcia. Mówili, że tak powinno być. Nie wiem, którzy z nich mówili prawdę. Ale oni i tak nie żyją, a ja dalej tu jestem. Czy naprawdę tak powinno być? Urwała na chwilę, a potem zaczęła kontynuuować. - Tylu rzeczy nie wiem, a jestem tu już od wielu lat. Czas jakby biegnie tu inaczej. U ciebie to dziesięć lat, u mnie całe tysiąclecie. - Potrząsnęła głową. - Dawno z nikim nie rozmawiałam. Czuję się.. zagubiona.
Otworzyła pysk, by coś powiedzieć, gdy nagle Świątynia zadrżała.
Trwało to zaledwie chwilę, jednak zdążyło wpłynąć na pierwszą Bellé. Patrzyła na ścianę z szeroko otwartymi oczami, jakby temu nie wierzyła.
- Wybrała - stwierdziła głucho. - Już wybrała. Ostrze należy do ciebie.
- Ale.. Kto wybrał? - spytała cicho druga Bellona. Zaczęła obawiać się najgorszego.
- Kesame.
- To.. nienożliwe - zaprotestowała słabo, próbując opamiętać swoje emocje. - Ona była alfą. Nie mogła zostawić całej watahy. Nie mogła tego zrobić.
- Ale zrobiła. Tej jednej rzeczy nie zdołasz zmienić.
Poczuła, że ogarnia ją obłok ciepłego, stęchłego powietrza. Po chwili rozpłynął się, pozostawiając przed jej łapami Ostrze. Uniosła je lekko. Było chłodne i zaskakująco lekkie jak na swoje rozmiary. Znała się na broniach i wiedziała, że choć nie wygląda na magiczne, jest przepełnione potężną mocą.
- Bellono? - usłyszała dziewczęcy, niepewny głos. Enyo. Podniosła głowę i ze zdziwieniem zauważyła, że tatuaż na jej szyi zniknął. - To ty?
- Enyo? - Starała się opanować głos, dziwnie drżący. - Co się stało?
- Ja.. - Opuściła wzrok. - Świątynia powiedziała mi, że będę mogła wyjść, jeśli zostawię was tu. Nie chciałam tego, ale.. póżniej powiedziała, że.. Kesame.. - Enyo wyglądała na przerażoną. Niespecjalnie jej się dziwiła.
- Kesame nie żyje - stwierdziła pozornie spokojnie. - Rozmawiałam ze Świątynią. Powiedziała mi to. Powiedziała także wiele więcej. Świątynia to ja. Jestem tylko kawałkiem jej duszy.
Przez chwilę zauważyła na sobie zszokowany wzrok Enyo. Szkło pękło. Zobaczyła światło księżyca odbijające się od odłamków. Potrząsnęła głową.
- Chcę opuścić to miejsce. Smocze Ostrze musi wrócić do watahy.
Enyo nieznacznie kiwnęła głową i skierowała się do wyjścia. Zobaczyła jej wahanie, gdy przekraczała stare, drewniane drzwi - jakby za chwilę miały zatrzasnąć się i uwięzić ją z powrotem. Nie zrobiły tego. Enyo była wolna. Mogła iść, gdzie chciała.
Gdy przekraczała drzwi, usłyszała tylko ciche dziękuję. Potem wszystko pochłonęło jasne światło.
Zamrugała oczami. Świątyni nie było. Stała na zboczu jakiegoś wzgórza. W dole widziała zebraną bezładnie watahę. Poczuła nieprzyjemne ukłucie w brzuchu. Odwróciła się i zobaczyła wilka. Ciemnoszary basior z blizną na głowie i jednym okiem. Patrzył na nią nieufnie.
- Kim jesteś? - spytał.
- Nazywam się Bellona. Należałam kiedyś do waszej watahy, ale odeszłam niedługo przed wojną ze smokami. - Urwała na chwilę, po czym kontynuuowała, próbując w jakiś sposób przekazać złe wieści. - Kesame nie żyje. Zginęła, odzyskując Smocze Ostrze.
Airov?
Pociągnij to dalej. Plose.Tak, ja nic nie wiem.