- Jestem Nemo. - Powiedział z uśmiechem do wadery, która przyglądała się drinkowi. W szklanej miseczce znajdował się drink w kilku kolorach. - Nie wiedziałem co lubisz, więc zrobiłem drinka o średniej mocy... Pierwszy raz cię tu widzę, w sumie bar otworzyłem zaraz po powrocie mocy.
- Niedawno tu dołączyłam. - Odpowiedziała wilczyca, po czym upiła trochę drinka. - Hmm... Całkiem dobry, myślę, że będę pojawiać się tu częściej.
- W ofercie posiadam jeszcze jedzenie, gdyby nie moce nie otworzyłbym tego baru, są bardzo przydatne przy przygotowywaniu zamówień, szczególnie gdy jest ich dużo... Tak w ogóle to się nie przedstawiłem. Jestem Nemo. - Dodał szybko i odwrócił się słysząc kroki. Nie mylił się, do jaskini wszedł wysoki wilk, który usiadł przy stoliku prawie pod ścianą. - Przepraszam cię na chwilę. - Wstał od stolika i poszedł do klienta odebrać zamówienie po czym ruszył w stronę lady, widząc jak miseczka i napoje zaczęły unosić się w powietrzu. Zanim dotarł drink był gotowy, odesłał więc go do wilka. Sam wrócił do wilczycy, którą popijała drinka.
- To dlaczego twój wieczór jest nieudany? - Spytał,ale jego pytanie nie było wścibskie, była to jedynie zachęta do rozmowy.
- No może nie jest aż taki nieudany. - Powiedziała cicho, a Nemo mógłby się założyć, że dostrzegł na jej pyszczku cień uśmiechu. Lubił gdy inne wilki były w humorze, ponieważ złe samopoczucie łatwo się udzielało innym. - Nie zdążyłam się przedstawić, nazywam się Wichna. - Dodała wadera i rozejrzała się po otoczeniu. - Lubisz tę pracę?
- To jedyne moje zajęcie, uwielbiam ten bar zawsze możesz z kimś porozmawiać, a jeśli nie chcesz to siedzisz tylko za ladą. Poza tym lubię patrzeć gdy sprawiam innym w jakikolwiek sposób przyjemność. Nie lubię bezczynnie siedzieć, a na pewno nie cały dzień. Chyba bym umarł z nudów. Zazwyczaj zamykam bar o trzeciej lub czwartej, też muszę trochę pospać, choć nie zawsze jest mi to dane. Mam ogólne problemy ze snem.
- Współczuję ci, że nie możesz tak po prostu położyć się spać i wstać wypoczęty następnego dnia rano. - Powiedziała Wichna przyglądając się basiorowi, Nemo nie miał nic przeciwko, był przyzwyczajony do obserwacji z ukrycia jak i bezpośredniej.
- Jakoś sobie radzę, chyba już się przyzwyczaiłem do małej ilości snu. - Stwierdził z uśmiechem, nie chciał robić wrażenia poszkodowanemu wilka. - Może jak będę starszy, moja ilość snu wzrośnie. Muszę najwidoczniej do tego dorosnąć... Wydaje mi się, że zeszliśmy z tematu. Coś wspominałaś, że twój wieczór był nieudany. Chętnie tego wysłucham, uwierz jestem jednym z najlepszych słuchaczy. I nie musisz się martwić, nie rozpowiadam tego o czym opowiadają mi inni. - Dodał szykując już w myślach kolejnego drinka dla Winchy, która właśnie opróżniła naczynie do dna. Minęło może pół godziny, gdy gotowy drink przeleciał do stolika przy którym siedzieli. - Pomyślałem, że zechcesz kolejnego... Możesz opowiadać. - Uśmiechnął się i obserwował wilczyce czekając, aż zacznie mówić co zepsuło jej wieczór. Miał jednak świadomość, że nowopoznana wadera nie będzie chciała się zwierzać nieznajomemu.
Wichno?