Była noc. Szłam przed siebie. Nawet nie patrzyłam gdzie idę. Od czasu do czasu przystawałam by popatrzeć na gwiazdy.
- Może uda mi się jakąś wskrzesić - pomyślałam. Nagle usłyszałam wycie. Stanęłam nieruchomo. Skuliłam się pod cieniem jakiegoś drzewa.
- W sumie to nie mam domu. Może mnie przyjmą, a może zostanę po prostu rozszarpana na strzępy - pomyślałam - Warto spróbować.
Rozluźniłam się. Poszłam za dźwiękiem. Dotarłam do jakiejś watahy.
- Czego tu szukasz? - zapytał mnie jakiś basior
- Domu - odpowiedziałam szybko.
- Do jakiej watahy należysz? - kontynuował rozmowę.
- Do żadnej - powiedziałam próbując nie pokazywać smutku. Basior widocznie to zauważył.
- Chodź - powiedział.
- Ale gdzie? - zapytałam cicho.
- Może da się coś zrobić - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Jak się nazywasz? - zapytałam jeszcze ciszej.
- Jestem Beast, a ty? - zapytał.
- Jestem Will - odpowiedziałam trochę głośniej. Doszłam z nim do jaskini alf.
Strasznie się ucieszyłam gdy okazało się, że zostałam przyjęta do watahy. To było spełnienie moich marzeń. Na początku byłam niepewna innych wilków. Po prostu się bałam, ale jeden basior mnie zainteresował. Podeszłam do niego.
- Kim jesteś? - zapytał widocznie zaskoczony moim pojawieniem się.
- Jestem… nazywam się... yyyyyyy - zacięłam się.
- Witaj yyyyyyy - odparł złośliwie - skąd się tu wzięłaś?
- Zastałam dzisiaj przyjęta do watahy - powiedziałam jeż nieco pewniej - Nie jestem yyyyyyy tylko Will.
- Ładnie - powiedział z dziwnym uśmiechem - jestem Raiden.
- Też ładnie - odwzajemniłam uśmiech. Myślę że zostaniemy przyjaciółmi. Dobrze mi się z nim gada.