- Nie ma za co. - wypaliłem, chcąc jakoś przerwać ciszę. - Wiesz, musisz pamiętać, żeby mieć oczy szeroko otwarte.
Poczułem, jak porusza głową, na znak, że zrozumiała. Postanowiłem ciągnąć to dalej, choć zapewne znała podstawy.
- Nie możesz się wyłączyć. Nawet teraz musisz być czujna.
- Teraz jesteś przy mnie ty, więc nie mam się czego bać. - zaśmiała się cicho, a ja poczułem się w pewnym stopniu doceniony.
Muszę przyznać, że ją polubiłem. Nawet, jeśli znałem ją dopiero... No, w każdym bądź razie niedługo.
- Słyszałaś to? - zerwałem się, ukazując kły. Wadera również wstała, nerwowo rozglądając się dokoła. - Zaczekaj tu.
Wypiąłem dumnie pierś i ruszyłem do przodu, sunąc wzrokiem po rozległych krzakach i zaroślach. Słyszałem jakieś pomruki, powarkiwania. Futro na karku zjeżyło mi się, a ja zadudniłem pazurami o zmrożoną ziemię.
- Drageniry. Pewnie ze trzy. - warknąłem z pogardą, patrząc później na Will - Zaraz wracam.
- Idziesz sam? - zapytała, marszcząc czoło.
- To tylko trzy potwory. - parsknąłem, prostując się. - Bądź czujna. To te, które latają.
Skinęła głową, a ja ruszyłem do przodu, wciąż spoglądając do góry. Oddaliłem się już spory kawałek, kiedy usłyszałem wrzask.
Przeciągły, przerażony krzyk Will.
Will? c: