Zirytowała mnie ta cała akcja. Pobawię się z nią jeszcze chwilę...Stałem wyprostowany i czekałem aż postanowi mnie uderzyć, jednak nie było to najlepszą opcją. Wydałem z siebie głośny warkot, i skoczyłem w bok unikając jej ataku. Znów zamieniła się w cień, ale nie sprawi mi to znów kłopotu. Ostatnio czytałem dużo ksiąg magicznych, nauczyłem się nowej mocy, umiem przez chwilę widzieć to, co wybrany wilk. Może wydaje się to niemożliwe, a jednak. Czarna magia i te sprawy...Wypowiedziałem krótkie zaklęcie, a moje oczy zaświeciły się na kolor oczu czarnej jak smoła wadery. Próbowała przeprowadzić atak z tyłu, już wiem co ma w planach zrobić. Po chwili odzyskałem własny wzrok, i jak najszybciej się odsunąłem. Samica przemieniła się w zwykłego wilka, i upadła bezwładnie na ziemię. Wiedziałem że w końcu wyczerpie swoją siłę, będzie musiała poradzić sobie ze mną w inny sposób. Wykorzystałem chwilę gdy leżała na śniegu, naskoczyłem na nią i przygwoździłem ją do podłoża.
- Ja nie mam jaj? - Warknąłem. Wadera ocknęła się i próbowała się uwolnić, ale ja z racji na to że jestem samcem, jestem silniejszy. - Słuchaj słodziutka, nie mam na ciebie czasu. Heh, czujesz ten sarkazm? Jakbym chciał tu i teraz rozszarpałbym cię, wykorzystując umiejętność zatrzymania czasu. Nie chcę ci zrobić krzywdy, jeszcze. Radzę ci, spiep**aj gdzie pieprz rośnie, chyba że szukasz watahy.
Wadera miała w dupie to co do niej powiedziałem, nadal była zajęta uwalnianiem się. Przycisnąłem ją mocniej, używając pazurów.
- Odwal się! - Krzyknęła zezłoszczona. Położyłem uszy po sobie, i odskoczyłem od niej. Odwróciłem się na pięcie, i ruszyłem przed siebie, nie dość że musiałem dziś ze swoim oddziałem wybić bandę głucholców przed naszą bazą, to jeszcze spotkałem przy polowaniu czarną samicę. To dopiero dzień pełen wrażeń.
- Mówiłam że nie masz jaj gnojku! - Wydarła się złośliwie, przybierając groźną minę.
- Nie biję dziewczyn, moja droga. Odpuść już sobie, mam dużo spraw na głowie. - Warknąłem, nawet się nie odwracając. Wkur**ła mnie, była strasznie wnerwiająca, ale sam taki jestem, więc w pewnym sensie nic do niej nie mam. Szedłem na luzie do przodu, już zastanawiało mnie czy znów będę musiał z kimś/czymś walczyć, ale znów usłyszałem, że wadera za mną idzie. Zatrzymałem się, ale nadal nie miałem ochoty się odwracać.
- Będziesz tak za mną lazła bez słowa, czy w końcu coś powiesz? - Warknąłem kładąc uszy po sobie.
Nocta ?