25 grudnia 2016

Od Eris

Biegnę. Nie, cwałuję. Łapy szybko i bezszelestnie odbijają się od ziemi, wybijając równy rytm. Wysoka trawa delikatnie łaskocze mnie w nos, a zachodzące słońce delikatnie jeszcze grzeje moje futro. Siła oporu mnie nie ogranicza. Czuję, jakbym latała. To uczucie napawa mnie radością płynącą z... serca. Uśmiechnęłam się podświadomie. Odkąd trafiłam do Watahy Smoczego Ostrza, coraz częściej zdarza mi się uśmiechać. Dlaczego? Czyżbym w końcu odnalazła miejsce, w którym mogę czuć się swobodnie? Nie, to byłoby zbyt piękne. Jeszcze nie wiem do końca, komu mogę ufać. Nie mogę być nawet pewna czy uśmiechy, którymi mnie obdarzają, nie są fałszywe. Jednak po co mieliby mnie krzywdzić? Dla zabawy? Nie mam pojęcia, ale wiem, że wilki bywają nieprzewidywalne i nieokrzesane.
- Ch*lera! - wydarłam się i zatrzymałam gwałtownie.
Moją łapę przeszył okropny ból. Spojrzałam na nią, zobaczyłam krew lecącą ciurkiem z rany, w którą wbity był kawałek szkła.
- Dlaczego mnie to spotyka? - patrzyłam na łapę z zażenowaniem.
- Mogłabyś nie wrzeszczeć? - odezwał się czyjś ponury głos
Odwróciłam głowę.
- Silence... - zmierzyłam go lekceważąco spojrzeniem - Czego chcesz?
- Ja? Niczego. Po prostu przyszedłem zobaczyć, która to irytująca wadera zakłóca mój spokój - spojrzał na mnie z wyższością.
- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne
- Nie miałem na celu cię rozbawić.
Spojrzałam mu w oczy z pogardą. Muszę przyznać, że aby to zrobić musiałam nieco unieść głowę, gdyż basior był naprawdę wysoki.
- Co tutaj robisz? - spytałam
- Odpoczywałem sobie w spokoju z dala od innych, jednak TY musiałaś się zjawić, nie?
- Gdyby nie to cholerne szkło, ominęłabym cię szerokim łukiem
- Może to przeznaczenie? - spojrzał na mnie złośliwie
- Chciałbyś.
-Zabawna jesteś, wiesz? -zaśmiał się szyderczo
- Uch, nie mam ochoty z tobą gadać
Odwróciłam się, by odejść, ale znów syknęłam z bólu. Zupełnie zapomniałam o skaleczonej łapie, stając na niej. Usłyszałam cichy chichot.
- Co cię tak bawi?! - krzyknęłam, nawet na niego nie patrząc
- Ach te wadery... takie nieporadne.
- Odczep się i zajmij się sobą.
Silence doprowadzał mnie do szału. Poszłam dalej w kierunku watahy, kuśtykając. Silence spojrzał na mnie z litością.
- Czekaj, królewno.
- Słucham? Jak mnie-
Przerwałam, czując, że się unoszę. Momentalnie znalazłam się na grzbiecie basiora.
- Co ty robisz? - spytałam mocno zdziwiona
- Podziękujesz mi kiedy indziej.
Nawet nie zdążyłam sprzeciwić się jego działalności, gdyż Silence pobiegł ze mną na grzbiecie w kierunku watahy.

Silence?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template