- Cześć. - uśmiechnęłam się blado, napawając się jego widokiem. - Tęskniłam.
Uśmiechnął się niepewnie, a Leloo zaśmiał się cicho.
- Zostawię was samych. Mam coś do załatwienia. - odezwał się, ruszając.
- Nie, czekaj. - zatrzymałam go, zeskakując z suchego pnia, jedynego śladu po rosnącym tu niegdyś drzewie.
Przysunęłam się do niego, lekko łapiąc go zębami za ucho. Leloo wydał z siebie pomruk niezadowolenia, kiedy zaciągnęłam go do Harbingera.
- Martwiłam się. - wymruczałam, kiedy oboje stali naprzeciwko mnie. Czułam na sobie ich świdrujące spojrzenie, wręcz się pod nimi kuliłam.
Nabrałam powietrza, chcąc się uspokoić i przylgnęłam do nich, dosłownie wbijając się między nich. Wdychałam zapach ich futer, zaciskając oczy.
Leloo od razu położył na moim grzbiecie swój ciężki łeb, nic nie mówiąc. Doczekałam się również ruchu ze strony starszego basiora. Niepewnie przylgnął do mnie, co dało mi swego rodzaju satysfakcję.
Harbinger?
Nie było się czego bać c: