- Kim jesteś?! - usłyszałam czyjś znajomy głos
- Max?? - rzuciłam w ciemność
Basior natychmiast ze mnie zszedł i usiadł obok. Zaśmialiśmy się nerwowo, najpierw cicho, a potem coraz głośniej i głośniej. Nieznane tereny, w watasze wojna, środek nocy, a my siedzimy w tej ciemności pękając ze śmiechu... Zaczęłam się zastanawiać, czy tu nie ma czegoś w powietrzu...
- Dlaczego się... hahaa... śmieje...hahh... śmiejemy?? - usłyszałam głos Maxa
- Nie zadawaj mi... hahah... tak tru... haah... trudnych pytań! - wykrztusiłam, kładąc się na ziemi, bo i tak nie mogłam dłużej utrzymać się na nogach
Leżałam tak dłuższą chwilę, Max siedział obok. Powoli się uspokajałam. Teraz byłam już amarantowa, z niczym nieuzasadnionej euforii.
- No, to co robimy? - zapytałam Maxa
- Jakoś trzeba będzie znaleźć drogę powrotną. - odparł basior
- No ty to ja wiem! - żachnęłam się, przewracając oczami
Max? ^^