W pewnym momencie nasze pyszczki znalazły się tak blisko siebie, że bliżej być nie mogły i zetknęły się ze sobą tworząc pocałunek. Spojrzeliśmy na czarnego, potem porozumiewawczo na siebie. Zawyłam na pomoc, a on zaczął używać swoich mocy. Po krótkiej chwili na pomoc przybiegły cztery wilki. Luma, Eris, Will i jakiś nie znany mi basior. Pewnie nowy... dużo nas tu ostatnio. Aż ciężko zliczyć...
Potwór niebezpiecznie się do nas zbliżył. Zaczęliśmy atakować go wszystkim, co mieliśmy. Broń, magia... nawet śnieżki z kamieniami. Po długim czasie bestia w końcu padła. Miałam kilka draśnięć. Z Beastem było gorzej. Był cały we krwi. Nie tylko czarnego, ale i w swojej.
- Ari... - zaczął.
Nie skończył jednak, bo padł nie przytomny na ziemię. Utworzyłam wokół nas barierę ochronną, by żaden potwór nie wyczuł naszego zapachu. Usiadłam koło prawie martwego wilka i przez zły patrzyłam na niego nie wiedząc co zrobić.
- Co tak patrzycie! Pomóżcie mu! Luma, znasz się na tym! - krzyczałam nie mogąc uwierzyć, co się teraz dzieje.
Luma popatrzyła na mnie kiwając głową na boki. Nie! Nie! To się nie mogło dziać! Czemu on? Dlaczego nie ja... Moje srebrnawe łzy kapały na zakrwawione ciało basiora. Wilki powoli się rozchodziły, ja na nic nie patrzyłam. Tylko płakałam... Gdy otworzyłam w końcu oczy, ujrzałam, że jego rany zniknęły. Pewnie mi się wydawało... Nie, jednak nie.Uśmiechnął się i coś wymamrotał:
- Czy ja jestem w niebie? Bo chyba widzę anioła...
- Pół demona... - zaśmiałam się dusząc łzy.
Tym razem to były łzy szczęścia. Rzuciłam się mu na ramiona i przytuliłam z całych sił.
*w jaskini Beasta*
- Gdzieś tu miałem zaręczynowy pierścionek dla ciebie...
- Best. jak to się stało... że... to przeżyłeś?
- To ty... uleczyłaś mnie
- Co? Nie rozumiem...
- Tu się schował!
Wilk wyciągnął z szuflady małe, różowe pudełeczko. Otworzył je i założył mi na palec (o ile wielki je mają...) srebrny pierścionek z niebieskim kamieniem. To był... szafir? Skąd on wziął szafir... Nie wiem. Nie to było teraz ważne.
Beast? Prawie cię uśmierciłam, nie krzycz na mnie