18 grudnia 2016

Od Lionell

Odkąd znalazłam się w watasze, jestem coraz bardziej szczęśliwa, ale trzeba nadmienić, że jest to stopniowy proces. Kochałam matkę, a ona kochała mnie, i nie do końca dociera do mnie, że już jej nie ma, że odeszła na zawsze...
Ostatnio zapuszczam się w ukryte i (jak do tej pory myślałam) nieznane nikomu miejsce za wodospadem niedaleko watahy. Ale pewnego dnia coś, a raczej ktoś wprawiło mnie w osłupienie. Lecz przejdę do rzeczy:

Jak zwykle weszłam za skałę w lesie a potem wynurzyłam się za wodospadem w ciasnej, ale pięknej jaskini. Siedziałam tam przez bliżej nieokreślony czas i gdy już miałam wracać, usłyszałam szelest cichy, ale na tyle głośny, że go wykryłam.
- Nie umiesz się skradać. - rzuciłam.
Basior (wiedziałam, że to basior) zeskoczył z półki skalnej znajdującej się pod sklepieniem.
- Wiem, praktykuję. - lekko zmieszany odpowiedział. Kogoś mi przypominał. Ale nie nie mam pojęcia kogo.
- Imię?
- Co? - Naprawdę był aż tak niekumaty?
- Imię! - warknęłam, żeby go zdenerwować. Och, tak, już wiedziałam że to...
- Hinyu.
Z przeciągłym wyciem rzuciłam się na starszego brata. Byłam silniejsza.
- Zabiliście ją! Jesteś potworem, to przez ciebie Arin nie żyje!!! (zrozumieją ci, którzy czytali mój opis)
- Lion? - ten idiota wypowiedział moje imię z osłupieniem.
- Nie nazywaj mnie Lion, nienawidzę ciebie - tego tchórzliwego zdrajcę, jesteś taki jak on!!!! - wrzeszczałam mu w pysk. Ostatnio byłam trochę niezrównoważona psychicznie.
- Puść mnie Lionell, Korsu nie żyje. - wydyszał.
- Co? - teraz to ja byłam zdziwiona. - Ty go zabiłeś?
- Tak, zaraz się uduszę. - puściłam Hinyu i dopiero teraz zauważyłam, że jest chudy i wymizerowany. Na jego ciele widziałam kilka blizn.
- Ja... Przepraszam. - mruknęłam. Nie byłam sobą. - Ale dlaczego uciekłeś z nim?
- Bo chciałem zemsty. Kiedy spał pierwszej nocy po prostu zrzuciłem go z urwiska przy którym nocowaliśmy.
- Odejdź.
- Że niby co?!
- Więcej razy nie powtórzę. - wiem, byłam dla niego podła.
- Dlaczego? Dlaczego mam odejść?
- Bo tak mówię. Jestem alfą - skłamałam. Ale po to, żeby się odczepił.
- Nie wierzę ci. - No nie, przejrzał mnie. Nie robiłam tego często i nie lubiłam, ale użyłam kontroli umysłu. Powiedziałam mu tylko przed użyciem mojej mocy dwa słowa.
- Przepraszam. Kocham cię.
- Sam pójdę.
- Dlaczego?
- Wiem, że tego nie lubisz. - powiedział. Denerwowało mnie to, ale jednak było urocze. - Ja też cię kocham.
- Spotkamy się jutro o zmierzchu?
- Jeśli tylko mogę.
- Żegnaj, bracie.
- Do jutra - wahał się - Lion.

C.D.N.

Hinyu:

http://dniseb.deviantart.com

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template