Starałam się skupić myśli. Może udały by mi się wysłać swoje myśli do Beasta? W końcu umysłu mi nie sparaliżowało. Poczułam, że powoli mi się udaje, że tworzę srebrną kulę z moimi myślami. Telepatia, od dzisiaj to moja ulubiona moc! Skierowałam "bańkę" do ów basiora. Dotarła dość szybko. Poczułam że słyszy moje myśli. Odniosłam sukces! Tak! Szybko posłałam, to co chciałam mu powiedzieć:
~ Potrzebuję cię, przyjdź!
A później pokazałam mu obraz: leżałam sparaliżowana na trawie, a w tle walczyła Scar. W pewnej chwili połączenie mi się urwało. Pewnie on je zerwał. Wydaje mi się, że do mnie biegł. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak było. Czułam to całą sobą i byłam pewna, że tak jest.
Patrzyłam się nieobecnym wzrokiem gdzieś na horyzont. W oddali zauważyłam biegnącego wilka, jednak nie mogłam stwierdzić kim on był. Powoli zaczęłam dostrzegać szczegóły. Tak, to był on! Beast biegł w moją stronę. Chwilę rozmawiał ze Scar. Potem ona gdzieś poleciała, a basior wziął mnie na plecy. Poczułam jak bezwładnie leżę w jego miękkim futrze. Ono - tak samo jak moje - było już zimowe. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. O dziwno jad ich nie paraliżował, tak samo jak ust. Nie wiem, jak to działało, ale cieszyłam się że chociaż tym mogę ruszać.
Wydaje mi się, że zasnęłam, bo obudziłam się w jaskini. Leżałam na miękkim posłaniu, a Beast siedział obok wlepiając swoje czerwone ślepia we mnie. Powoli podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niego. Najwyraźniej jad przestał działać. Zsunęłam się z łóżka i podeszłam do basiora.
- Co się stało? - spytałam
- Fungi cię sparaliżowały.
- Tyle to ja wiem - powiedziałam przechylając głowę na bok.
- Zasnęłaś, a ja zaniosłem cię do uzdrowicielki. Dała ci jakiś zastrzyk i powiedziała, żebyś odpoczęła.
Podeszłam jeszcze bliżej i przytuliłam go do siebie. Zamknęłam oczy i zaczęłam wspominać wszystkie chwile, które z nim spędziła. Jak się poznaliśmy, jak go pocałowałam, jak obudziłam się w jaskini pełnej demonów walczących z nim... jak chciałam się zabić... Po raz kolejny zaczęłam płakać w jego ramiona. Powinnam przestać to robić. Przecież go tym ranię...
Ale on nie zwracał na to uwagi. Chyba mu to nie przeszkadzało... poczułam jego dotyk na plecach. On też mnie objął. Nie chciałam, by ta chwila się skończyła. Jednak nic nie może trwać wiecznie. Przez lekko uchylone drzwi zakradł się głucholec. Beast odsunął mnie za siebie i zawarczał w stronę intruza. Cofnęłam się w stronę ściany i stworzyłam wodną kulę. Nie wiem, jak miałaby mi pomóc, ale to zawsze coś. Basior chyba użył swojej mocy ranienia wzrokiem, bo potwór zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Rzuciłam w niego kulą wody, po czym stworzyłam kolejną. Tym razem już nie wodną, lecz wypełnioną magiczną siłą. Ją też rzuciłam w głucholca, jednak mnie odrzuciło. Poleciałam na komodę i uderzyłam w coś głową. Potem urwał mi się film.
Beast? Co ja mam z tym traceniem przytomności?