Nagle coś na mnie wpadło. Już szykowałam się do ataku, gdy okazało, że był to wilk. A właściwie wadera o szarym kolorze futra.
- Uważaj jak biegasz - warknęłam i otrzepałam się ze śniegu, gdyż ze względu na uderzenie wylądowałam na ziemi.
Gdy się podniosłam, mój wzrok zarejestrował ruch. W właściwie głucholca pędzącego prosto na nas. Czyli przed nim uciekała.
- Uciekaj! - krzykęłam i zaczęłam biec przed siebie. Byłam pewna, że pobiegnie za mną.
Słyszałam, że dołączyła jakaś nowa. I najwidoczniej to była ona. Co prawda nie znałam wszystkich wilków z watahy, ale kompletnego żółtodzioba na naszych terenach jestem w stanie rozpoznać. Stała jak wryta i nie zamierzała się ruszyć. Mimo że zaraz przed nią był głucholec. A tam gdzie jest jeden są też inne.
Kazałam się jej ruszyć. W końcu to potem ja będę ją składać do kupy. Dlatego lepiej by było gdyby była w jednym kawałku.
Udało się nam uciec. Mimo to powinnyśmy jak najszybciej się z tego miejsca wynosić. Nasze ślady na śniegu zdradzały naszą drogę, więc najlepiej by było pójść na około. Schowana za drzewem zaczęłam cicho ochrzaniać swoją towarzyszkę.
- Oszalałaś! Przecież on mógł Cię zabić - warknęłam. To było całkowicie nieodpowiedzialne z jej strony. Głupota wali po oczach.
- Ale kto? - spojrzałam na nią jak na wariatkę. No przecież nie uciekałyśmy na złamanie karku przed wiewiórką.
- Głucholec!
- Jestem tu nowa i nie wiedziałam - załamana pokręciłam głowę. Dobra. Koniec tematu. Nie było tego.
- Dobra, ale następnym razem bardziej uważaj - westchnęłam. W końcu mam ważniejsze rzeczy do roboty niż leczenie wilków, które są nowe i nie wiedziały.
Po prezentacji i wymianie grzeczności zaproponowałam, że ją oprowadzę. Skoro i ta musimy wracać na około, to przy okazji wycisnę z siebie odrobinę dobrej woli, oprowadzę ją i wytłumaczę co i jak. Przy okazji być może zaoszczędzę sobie pracy.
- Sama niedawno dołączyłam. Jednak wiem, że jakiś czas temu zaczęły pojawiać dziwne stwory. Właściwe nie wiemy dokładnie skąd-zaczęłam tłumaczyć. Szłyśmy w kierunku wodospadów Dimrill, zakończenia rzeki Valar. - To właśnie z nimi prowadzimy wojnę.
- A ten co nas gonił? Głuchol? - dopytywała.
- Głucholec. Tak. To jeden z nich. Zazwyczaj atakują w grupach. Dlatego jak jesteś sama i jakiegoś spotkasz to jak najszybciej uciekaj. Samej nie masz szans. Co prawda są głuche, jednak pozostałe zmysły mają bardzo dobre.
Wadera pokiwała głową, że rozumie. Dlatego kontynuowałam.
- No i ostatnią grupą i zarazem najniebezpieczniejszą są czarni. Są bardzo rzadko spotykane jednak piekielnie inteligentne. Podobno żaden wilk nie przeżył spotkania z czarnym sam na sam. Jeśli go spotkasz to Ci szczerze współczuję - skończyłam. Cóż... nie jest przyjemnie słuchać o potworach, które na każdym kroku mogą Cię zabić. Jednak jest to niezbędne minimum by przeżyć.
- Wataha oprócz hierarchii podzielona jest na siedem oddziałów. Jedne są stacjonarne, a inne ruchome. Ja jestem w oddziale pierwszym jako medyk, który ma bazę właśnie tu-byłyśmy w Centrum.
Scar?
Droga Lumo
Mam do ciebie prośbę. Miałam tutaj trochę błędów, a szczególnie mówię o spacjach pomiędzy myślnikami mianowicie:
-Co tam?-Spytałam.
Powinno być tak:
- Co tam? - spytałam.
Następnym razem jak takie błędy tutaj znajdę, wyśle ci do poprawki.