28 grudnia 2016

Od Lumy CD. Scar

Wracałam do bazy. Byłam akurat w terenie, gdyż jeden z oddziałów został dość mocno poturbowany przez grupę fungów. Nie wiedziałam co tam się dokładnie stało, ale nie wyglądało to za dobrze.
Nagle coś na mnie wpadło. Już szykowałam się do ataku, gdy okazało, że był to wilk. A właściwie wadera o szarym kolorze futra.
- Uważaj jak biegasz - warknęłam i otrzepałam się ze śniegu, gdyż ze względu na uderzenie wylądowałam na ziemi.
Gdy się podniosłam, mój wzrok zarejestrował ruch. W właściwie głucholca pędzącego prosto na nas. Czyli przed nim uciekała.
- Uciekaj! - krzykęłam i zaczęłam biec przed siebie. Byłam pewna, że pobiegnie za mną.
Słyszałam, że dołączyła jakaś nowa. I najwidoczniej to była ona. Co prawda nie znałam wszystkich wilków z watahy, ale kompletnego żółtodzioba na naszych terenach jestem w stanie rozpoznać. Stała jak wryta i nie zamierzała się ruszyć. Mimo że zaraz przed nią był głucholec. A tam gdzie jest jeden są też inne.
Kazałam się jej ruszyć. W końcu to potem ja będę ją składać do kupy. Dlatego lepiej by było gdyby była w jednym kawałku.
Udało się nam uciec. Mimo to powinnyśmy jak najszybciej się z tego miejsca wynosić. Nasze ślady na śniegu zdradzały naszą drogę, więc najlepiej by było pójść na około. Schowana za drzewem zaczęłam cicho ochrzaniać swoją towarzyszkę.
- Oszalałaś! Przecież on mógł Cię zabić - warknęłam. To było całkowicie nieodpowiedzialne z jej strony. Głupota wali po oczach.
- Ale kto? - spojrzałam na nią jak na wariatkę. No przecież nie uciekałyśmy na złamanie karku przed wiewiórką.
- Głucholec!
- Jestem tu nowa i nie wiedziałam - załamana pokręciłam głowę. Dobra. Koniec tematu. Nie było tego.
- Dobra, ale następnym razem bardziej uważaj - westchnęłam. W końcu mam ważniejsze rzeczy do roboty niż leczenie wilków, które są nowe i nie wiedziały.
Po prezentacji i wymianie grzeczności zaproponowałam, że ją oprowadzę. Skoro i ta musimy wracać na około, to przy okazji wycisnę z siebie odrobinę dobrej woli, oprowadzę ją i wytłumaczę co i jak. Przy okazji być może zaoszczędzę sobie pracy.
- Sama niedawno dołączyłam. Jednak wiem, że jakiś czas temu zaczęły pojawiać dziwne stwory. Właściwe nie wiemy dokładnie skąd-zaczęłam tłumaczyć. Szłyśmy w kierunku wodospadów Dimrill, zakończenia rzeki Valar. - To właśnie z nimi prowadzimy wojnę.
- A ten co nas gonił? Głuchol? - dopytywała.
- Głucholec. Tak. To jeden z nich. Zazwyczaj atakują w grupach. Dlatego jak jesteś sama i jakiegoś spotkasz to jak najszybciej uciekaj. Samej nie masz szans. Co prawda są głuche, jednak pozostałe zmysły mają bardzo dobre.
Wadera pokiwała głową, że rozumie. Dlatego kontynuowałam.
- No i ostatnią grupą i zarazem najniebezpieczniejszą są czarni. Są bardzo rzadko spotykane jednak piekielnie inteligentne. Podobno żaden wilk nie przeżył spotkania z czarnym sam na sam. Jeśli go spotkasz to Ci szczerze współczuję - skończyłam. Cóż... nie jest przyjemnie słuchać o potworach, które na każdym kroku mogą Cię zabić. Jednak jest to niezbędne minimum by przeżyć.
- Wataha oprócz hierarchii podzielona jest na siedem oddziałów. Jedne są stacjonarne, a inne ruchome. Ja jestem w oddziale pierwszym jako medyk, który ma bazę właśnie tu-byłyśmy w Centrum.

Scar?



Droga Lumo
Mam do ciebie prośbę. Miałam tutaj trochę błędów, a szczególnie mówię o spacjach pomiędzy myślnikami mianowicie:
-Co tam?-Spytałam.
Powinno być tak:
- Co tam? - spytałam.

Następnym razem jak takie błędy tutaj znajdę, wyśle ci do poprawki.

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template