Wadera zaraz po uświadomieniu sobie, że mnie pocałowała, wybiegła z wnętrza jaskini. Wstałem szybko by za nią pobiec, lecz moje serce zabolało, jakby ktoś przeszył je strzałom. Podniosłem się jak tylko mogłem, i pobiegłem za nią, ale jej już nie było. Pewnie chciała pomyśleć. Pobiegłem jej tropem.
Po paru minutach byłem już w głębi lasu. Dopiero wtedy poczułem czystą, zła moc, która zaczęła przepełniać mnie dookoła. Nie byłem w stanie walczyć, a trop Ines już zgubiłem. Był już za mną, czułem go wyraźnie. Wtedy zrobiłem największą głupotę. Zmieniłem się w cień i schowałem za drzewem. Starłem się nie oddychać. Moje serce biło coraz mocniej. Niedaleko mnie pojawiły się stwory. Kyon, Ryszty, Fungi i Głucholce kroczyły obok siebie, jakby szykowały się na atak. Miałem tylko nadzieje, że mnie nie wyczują. Byłem dość daleko. Nagle usłyszałem szmer. To Ines stało nieco dalej niż ja i patrzyła na to wszystko z postrachem w oczach. Jeden Głucholec odłączył się i szedł w naszą stronę. Na pewno nas zwęszył. Nie mogłem bezczynne stać. Przybrałem moją fizyczną postać i ruszyłem w kierunku Ines. Stwór od razu mnie zauważył, już biegł w moim kierunku.
- Max...?
- Trzymaj się!
W tym momencie złapałem ją za futro i położyłem na moim grzbiecie. Przed nami była już tylko przepaść.
- Co ty chcesz zrobić?!
- Zaufaj mi!
Przytrzymała się mnie mocno. Skoczyłem. Już spadaliśmy. Rozłożyłem skrzydła. Głucholec skoczył za nami. Starałem się wznieść na tyle wysoko, by nic nas nie dopadło z ziemi. Niestety się przeliczyłem. Nie gonił już nas Głucholec, tylko Dragenira. Świetnie jeszcze tego brakowało. Coraz bardziej opadałem z sił. Postanowiłem wlecieć w las, by je zgubić. Zrobiłem skręt. Wpadliśmy wprost w sam środek puszczy. Nie miałem siły na delikatne lądowanie. Obiliśmy się więc o parę drzew.
Wdaliśmy do płytkiego bagna.
- Nic Ci nie jest ?
- Nie... Chyba nie...
- To dobrze... pozwól... że ja... od... odpocznę...
Wyszliśmy z bagna na suchy skrawek ziemi. A ja padłem, bez sił. Używanie mojej mocy w taki sposób, nie jest za bardzo bezpieczne. Odbiera mi dużo sił, ale pomaga w uciecze. Spojrzałem na Ines. Była trochę zmęczona i miała gałązkę we włosach.
- Zostałaś drzewem... hehe - spojrzała na siebie, uśmiechnęła się, a ja razem z nią.
Widziałem ją już nie tak wyraźnie. Muszę się przespać...
Ines?