Mówił, że to jego moc. Ciekawe, co by było, gdyby go zamoczył... Brr, aż nie chcę o tym myśleć.
Osłoniłam ogień ogonem, aby nie narażać go na zbytni wiatr. Patrzyłam, jak Bi Onyinyo wchodzi do wody, zanurzając się w niej całkowicie. Serce biło mi jak szalone, kiedy w oddali usłyszałam jakiś szmer. Co, jeśli tu są potwory?
- Uważaj. - powiedziałam nagle, a basior odwrócił się w moją stronę, świdrując mnie wzrokiem.
- Tak?
- Tu mogą być potwory. - wyprostowałam się. Samo słowo "potwór" budziło we mnie pewien niepokój.
- Wiem, ostrzegałaś.
- Nie zaszkodzi zrobić tego drugi raz. - uśmiechnęłam się, a on zanurkował.
Rozglądałam się na boki, wiedząc, że chwilowo jestem odpowiedzialna za lampion.
Jednak powieki były takie ciężkie...
- Halo? - otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą pysk wspomnianego wcześniej basiora.
Zamrugałam kilkakrotnie, wstając. Uświadomiłam sobie nagle, że przecież pilnowałam lampionu, którego chwilowo nie było na ziemi.
- Aj! Przepraszam! - rozglądnęłam się nerwowo, czując, jak krew w żyłach mi zamiera.
- Spokojnie, jest tutaj - wskazał na swoją pierś, gdzie spokojnie kołysał się czarny płomień.
Odetchnęłam, znów mrugając.
- Przepraszam. Ostatnio mało sypiam. - posłałam mu błagający o wybaczenie uśmiech.
Bi Onyinyo?
Przepraszam, że tak krótko ;-;