- Jak wam minął razem dzień? - po tych słowach moja żona spojrzała na mnie trochę przygnębiona.
- Ah... Shada mi powiedziała, że lepiej byłoby zabić tego wróbelka, aby nie cierpiał. Nie rozumiem... Jak mogła tak powiedzieć? Śmierć nie jest odpowiedzią na wszystko! - opowiedziała. Spojrzałem kątem oka na Shadę, która bawiła się ze swoją kurką. - Może spróbujesz z nią porozmawiać? - dodała na koniec.
- Jutro kochanie. - oznajmiłem. - Dzieci! Czas do łóżek. Ciemno się robi. - w tle dało się usłyszeć pomruki niezadowolenia dobiegających z pyszczków dwóch szczeniaczków.
- Tatuś ma rację. - zgodziła się Madness. Disaster podszedł do mnie.
- Tatusiu... Gdzie wróbelek będzie mieszkał? - zapytał po chwili.
- Zrobimy dla niego jutro takie, hmm...
- Mieszkanko? - dopytał. Przytaknąłem.
- Hadesku, zostań z moim tatusiem. Dobrze? - zwrócił się do małego ptaszka, który odpowiedział ćwierkiem.
[Chwilę potem.]
Wróbelek usnął, a ja i Mad położyliśmy się do łóżka.
- O czym miałeś pamiętać? - sprawdziła mnie Madness.
- Mam jutro porozmawiać ze Shadą. - po tych słowach usnąłem kamiennym snem.
[Nazajutrz.]
Wiedziałem iż czeka mnie trudna rozmowa z córką, lecz postanowiłem w spokoju zjeść śniadanie z moją rodziną.
- Ekhem. - szturchnęła mnie żona.
- Daj jej zjeść śniadanie.
Dzieci popatrzyły na nas.
- Czy coś się stało? - zaczęła Shada. Wróbelek radośnie skakał po stole przy moim synu.
Madness?