20 maja 2017

Od Cynthii CD Atona

Trudno było mi uwierzyć w to, że każda z tych dusz była okrutna za życia. Czasem ktoś może się znaleźć w złym miejscu o złym czasie, prawda? Nie miałam jednak zamiaru wykłócać się o to z basiorem, w końcu to on robi to po raz enty, a ja tu jestem jedynie towarzyszką. Nie spodobało mi się, że nieważne co by się działo, mam się nie wtrącać. To irytujące! Opanowałam swoje myśli i już spokojna szłam posłusznie za basiorem. Skoro tak chce, niech tak będzie. Nie przysporzę mu problemów, jeśli będę się go słuchać i iść za jego radami. Patrzyłam na wprost, nie oglądając się za siebie. Po chwili uniosłam głowę, chcąc dokładnie obejrzeć te bramy i światy, które za nimi się kryją. Było to dość trudne, ponieważ tylko na niektóre obszary padało światło nieznanego pochodzenia. Wokół było słychać stękanie, jęki i zażalenia. Szepty nie ustawały, a im dalej szliśmy, tym bardziej głośniejsze. Szum, który stworzyły, był trudny do wytrzymania. Wprowadzał mnie w stan lekkiego zdenerwowania, gdyż nie mogłam się skupić na własnych myślach. Mimowolnie mocniej przygryzłam ogon basiora, który natychmiast się odwrócił.

- Coś się dzieje?

- Nie, to nic takiego - posłałam mu wesoły uśmiech.

- Jeśli nie chcesz iść dalej - Aton rozejrzał się wokół, - schowaj się w tej wnęce. Wrócę po ciebie, jak skończę.

W tym momencie poczułam się urażona, choć wiedziałam, że powiedział to w trosce o mnie i moje zdrowie, jednak czy wyglądam na taką słabą? Ja, która miała dowództwo podczas wojny? Ja, która straciła wszystko, ale stwierdziła, że to nie koniec i się nie poddała? Prychnęłam niezadowolona, a widząc to, Aton wzruszył się trochę zmieszany. Dostrzegł, że jestem teraz na niego odrobinę obrażona. Wypuściłam ze szczęk jego puszysty ogon i zrównałam razem z nim kroku, idąc ramię w ramię z uniesioną głową. Zaświaty nie są straszne, kiedy nie raz się przeżyło piekło za życia. Zdumiał się bardzo. Mogłam to stwierdzić po otwartym z wrażenia pysku. Już nie zamierzam się kulić za jego plecami. Duchy? Nie są takie straszne, jeśli zdaje się sprawę, jak bardzo mogą zagrozić. Mam głowę na karku i potrafię o siebie zadbać, nawet w najgorszych sytuacjach. Kiedy ochłonęłam, skierowałam wzrok w tył, gdzie ciągnęły się rzędy niewyraźnej materii. Dusze rzęziły, przez co miałam wrażenie, że wiele z nich za życia miało problemy z oddychaniem lub teraz próbują nas wystraszyć. Niektóre ciągnęły za sobą łańcuchy, dając nam znać, że ich przewinienia są wyjątkowo ciężkie i nawet jeśli dotrą do swojego nowego domu, ich winy ciągle będą razem z nimi. Inaczej jest z tymi, którzy coś przewiniły, a ich niefizycznych ciał nie zdobi piękne żelastwo.

- UCIEKAJ! - krzyczały do mnie jedne.

- POMÓŻ NAM! - odezwały się kolejne.

- Już wkrótce o nas DOŁĄCZYSZ! - były pewne jeszcze inne.

Pokręciłam głową, uśmiechając się do nich. Były takie urocze, myśląc, że mnie to ruszy. Mogłabym wdać się z nimi w dyskusję, ale zapamiętałam, że miałam nie dawać Atonowi dodatkowej roboty, więc cicho szłam obok niego z tym samym wykrzywieniem przypominającym banana. Otwarłam pysk, chcąc coś powiedzieć, ale coś mnie dotknęło, dotknęło wewnętrznego mnie. Zatrzymałam się w miejscu, patrząc szeroko otwartymi oczami w ziemię. Zapomniałam jak oddychać i zaczęłam kasłać, nieźle przy tym strasząc basiora. Przystanął przy mnie i kazał wziąć wdech, przy czym miałam się uspokoić. Na nic. Chwilę jeszcze się poddusiłam, ale uścisk minął, tym samym wróciło do mnie powietrze. Kaszlnęłam ostatni raz głośniej. Już wszystko w porządku, próbowałam uspokoić towarzysza. Rozległ się chytry śmiech, a za nim reszta cierpiących dusz zaczęła się cieszyć.

- Oni mają rację — odezwał się ochrypły głos. - Powinnaś była uciekać. - Usłyszałam kroki, podobne do naszych. Zza tłumu nieżyjących wyszedł wilk, którego można było dotknąć.

- Cofnij się! - krzyknął Aton, wykonując jakiś znak łapą.

- Nie zrobi mi krzywdy - powiedziałam, prostując się.

- Jednak i tak stanowi zagrożenie. Pozbędę się go, nie należy tutaj.

- Aton... - zaczęłam, ale natychmiast zamilkłam. Miałam się przecież nie wtrącać.

Nieprzyjaciel jednak nie wyglądał, żeby to go ruszyło. Jego postawa zdradzała, że z nas kpił. Pozbyć się? Jego? Nie da rady, w końcu to jego dom, jest tutaj panem, choć jest tu po raz pierwszy. Stwierdził, że utnie sobie z nami pogawędkę. Długo słuchałam jego głosu, który po czasie wydał mi się całkiem znajomy. Chciałam o tym poinformować kolegę, ale wróg zauważywszy mój ruch, przemienił się w cień i rzucił się w moją stronę. Ległam na ziemię, mocno uderzając głową o twardą powierzchnię. Szarpałam się z nim przez chwilę, ale film zaczął mi się urywać. Ostatnie co zauważyłam, to oddalającą się ode mnie białą sylwetkę. Straciłam przytomność.


~~~

Obudziłam się w nieznanym mi miejscu, choć sądząc po otoczeniu, wciąż przebywam między drugą a trzecią bramą. Czułam wstyd, miałam nie przysparzać mu problemów. Będę musiała go przeprosić, ale teraz przydałoby się do niego wrócić, a to się wiąże z ucieczką. Zostałam zupełnie sama, przebywając jakby w więzieniu. Dziwne, myślałam, że obsadzi mnie jakimiś strażnikami czy coś. Bardziej jednak byłam zaskoczona tym, że zdołałam się zmieścić między kratami. Przede mną jeden prosty korytarz, który z pewnością doprowadzi mnie do głównej alei. Wysłałam falę, chciałam przesłać Atonowi sygnał, że jeśli nie napotkam trudności, zaraz do niego dołączę i o nic nie musi się martwić. Do moich uszu jednak dobiegł odgłos walki i głosy. Wyglądało na to, że Aton zna tego wilka lepiej niż się można było spodziewać.


Aton?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template