- Myślę, że zostaliśmy kimś więcej - powiedziałam śmiejąc się. - Wiesz, obie nigdy nam tego nie zapomną, nawet gdy dorosną.
Sirius skinął głową rozumiejąc co mam na myśli.
- Zwłaszcza wtedy. - powiedział, już zupełnie poważny. Obydwoje wiedzieliśmy, że w świecie smoków walutą były przysługi i obietnice, co oznaczało, że jeśli te młode przeżyją my zyskamy potężnych sprzymierzeńców. Uśmiechnęłam się ponownie. Smoczątka jeszcze nie otworzyły oczek, ale pełzały po całej siriusowej grocie gryząc wszystko co popadnie swoimi bezzębnymi dziąsłami. Spojrzałem na niego zakłopotana, przecież to ja go w to wpakowałam. On jednak tylko machnął łapą tak, jakby chciał mnie przekonać, że przecież było warto. Wtedy myśl uderzyła mnie jak obuchem.
- Sirius - zaczęłam - co one jedzą?
Wilk uniósł brwi tak wysoki, że myślałam, że zaraz znajdą się poza obrębem jego twarzy.
- Starsze smoki jedzą mięso - zaczął ostrożnie. - A młode... one... yyy...
Czyli wiedział na ten temat tyle co ja. A było to coś, czego jednak musieliśmy się dowiedzieć za wszelką cenę. Spojrzałam w różnokolorowe oczy basiora. Nie wiem kiedy przestaliśmy porozumiewać się werbalnie a zaczęliśmy telepatycznie. Pomiędzy nami zawisło jedno słowo - będące zarówno gorączkowym pytaniem, jak i odpowiedzią - Biblioteka. Tam mogliśmy znaleźć odpowiedź.
Sirius?