- Tak, znam. - powiedziałem. Odetchnęła z ulgą.
- Zaprowadzisz n... mnie? - zapytała.
- Tak, ale to trochę daleko. - na mój nos spadł płatek białego, zimnego puchu. Waderka kiwnęła głową. Pokazałem głową, w którą stronę mamy iść i zrobiłem parę kroków. Popatrzyłem za siebie. Wadera szła bardzo dziwnie. Skakała z jednej strony na drugą. Wzruszyłem ramionami.
- To... jak masz na imię? - wadera spojrzała na mnie.
- Jestem Zefir... - wymamrotałem. - A ty?
- Corners, miło mi cię poznać. - przeskoczyła na drugą stronę.
- Mi też miło. - uśmiechnąłem się nieśmiało. Zastrzygłem uszami. Coś tu idzie.
- Coś nie tak? - zapytała, podkulając ogonek.
- Coś tu idzie. - szepnąłem. Corners schowała się za mnie. Po chwili moim oczom ukazała się młoda niedźwiedzica. Popatrzyłam na zwierzę. Patrzyło na nas. Już miałem uciekać, ale poczułem trzęsącą się waderkę za mną. Nie mogę jej tak zostawić. Mimo strachu rozłożyłem skrzydła i wyszczerzyłem kły. Niedźwiedzica widocznie się nie przestraszyła, bo podchodziła coraz bliżej. Nagle przestała się zbliżać i cofnęła się parę kroków, po czym uciekła. Na pewno nie z mojego powodu. Odwróciłem się i zobaczyłem wielką chmurę śniegu kierującą się na nas. Nie mieliśmy szans na ucieczkę. Rozejrzałem się dookoła. Nigdzie miejsca na schowanie się. Poczułem lodowaty wiatr na pysku. Bez namysłu objąłem Corners skrzydłami, tworząc coś w rodzaju tarczy, by ochronić ją przed śniegiem i wiatrem. Zarumieniłem się lekko, lecz ona tego nie widziała. Zamknąłem oczy i oparłem się wiatru z całej mojej siły.
Corners? c: