- Widzisz ten głaz? Tam obok dużego świerku - wskazałam. Ravennah mrużył chwilkę oczy.
- No tak, ale co to ma - nie zdążył dokończyć myśli, bo (trochę nie ładnie) przerwałam.
- Ale trudno było Ci go ujrzeć, pomimo tego, że jest zaledwie kilkadziesiąt metrów przed nami. Gwiazdy zaś są biliony kilometrów w górę, a pomimo tego widzimy je, niektóre słabiej, inne wyraźniej, ale widzimy. Już to jest niesamowite! A jeszcze nie zaczęłam opowiadać o tajemnicach, które skrywają! O niektórych z nich mówi nasza religia, inne opowiedział mi pewien stary mądry wilk, a jeszcze kolejne dopowiadam sobie sama. Może kiedyś Ci jedną opowiem? I może sam jakąś wymyślisz? Gwiazd jest tyle, że starczy i dla ciebie! - mówiłam z głową zadartą wysoko w górę. Poczułam, że Ravennah nie patrzy już na gwiazdy tylko na mnie, więc trochę się przestraszyłam, że zaraz powie, że do reszty oszalałam. On jednak nic takiego nie odrzekł, a jedynie uśmiechał się. Po chwili dodał:
- Jasne! No i przekonałaś mnie, chętnie rzucę oko, na te całe "gwiazdy". Usiedliśmy i dokończyliśmy naszą herbatkę. Bardzo przyjemnie nam się rozmawiało, dowiedziałam się, że jest demonem, co trochę mnie zdziwiło, ale ani trochę nie przeszkadzało. Siedzieliśmy w sklepie cały dzień, czekając aż zamieć się skończy. Ona jednak miała inne plany.
Ravennah?