30 maja 2017

Od Issue CD Albi

Kryształy jakie trzymałem w schowku, nazywałem dla ułatwienia spirytystycznymi. Był to najlepszy materiał do zaklinania w nich jakiś dusz, więc (na potrzeby naukowe) miałem tego dość sporo. Problem w tym, że wszystkie były już puste. Po co komu pudło pełne niedziałających baterii? Chyba powinienem przestać zbierać tyle bezużytecznego szmelcu... W mojej jaskini byłoby o wiele czyściej. 
- Pip! - wrzasnąłem przez ramię, wychodząc na dwór. - Posprzątaj no ten syf, żyć się tu nie da!
Pierwszy problem rozwiązany. Ale co z drugim? No nic, chyba najwyższa pora uzupełnić zapasy. Aż taki leniwy to ja nie będę. 
***
Panorama banalna. Wrzosowisko, wielka równina, masa zajęcy, zero rosomaków. A ja siedziałem tu już z długo.Co mnie jeszcze tu trzyma? Miałem szukać drapieżników, a nie tępych trawojadów. Zastrzygłem uszami. Coś słyszałem. Ale to...
Nagle moje oko zaczęło przeciekać. Znowu to samo. Czy to nie mogło choć na chwilę zaczekać? Em,niedobrze mi. Chyba świadomość mi wariowała.
 Już nie pamiętałem co właściwe miałem do zrobienia. To chyba...nie przecież. Ałć, moje oko. Nieprzyjemnie piecze. Co ja miałem...no tak.
Sporzałem w bok i stanąłem jak wryty. Rosomak!? Tak, to rosomak. Młody, charczący i niezwykle głośny, w gęstwinie za mną. Chyba nie wie jak się zachować w mojej obecności. 
Achr, znowu piecze...
***
Skok,
wrzask,
upadek.
Zaczyna uciekać.
Nie pozwolę na to.
Drzewa po obu stronach świata biegły, a niebo i ziemia wraz z nimi. W tył, ciągle i nieprzerwanie, jakby przed czymś uciekały. Rosomak biegł, również uciekał, ale nie tak samo jak drzewa. On był głupszy od drzew.
Noga za nogą, ogon falował na wietrze, czasami łaskotał w nos. Ale te miodojady niepotrzebnie przedłużają. To przecież będzie tylko jeden, mały wgryz.
Pazury wyrywały płaty ziemi, zęby wbijały się w powietrze. Pierwszy raz, drugi, trzeci, w końcu czwarty. Nastał dziesiąty, ale tym razem to nie było powietrze. 
Wrzosy zmieniły kolor na wiśniowy.  
Skulił się,
zapiszczał
i już nie uciekał.
To dobrze. 
Zatrzymałem się, a oko przestało przeciekać. 
*** 
 - Albi! - krzyknąłem, nie ukrywając radości. Jednak ona nie była już taka wesoła
 - Co się stało? - dodałem nieco ciszej. 
- Pokłóciłam się z ojcem.
- O co, o ile mogę spytać? - Ściszyłem ton jeszcze bardziej. Jakiś gbur będzie mi szczeniaki straszył, pff!
- O to, że cały czas mnie wypytuje gdzie idę, z kim się spotykam. Mam tego dosyć! Dosyć! Dlaczego muszę tak żyć? 
Zaczęła płakać. Chyba to będzie dobry moment na okazanie odrobiny empatii. Objąłem ją, ale to nie było wszystko co zamierzałem dla niej zrobić. 
- Mam coś dla ciebie. -mruknąlem i zaprowadziłem ją do mojej jaskini.
***
- Tylko nie patrz! Zasłoń oczy, no już.
Podbiegłem do stołu z mechanicznym rosomakiem, nakryłem go płachtą i przyniosłem jej pod nos. Odsunąłem lekko materiał i odnalazłem otwór na karku maszyny. Wyjąłem pełny ducha kryształ w kształcie graniastosłupa po czym wsunąłem do dziury. Młody rosomak zaczął budzić się w nowym ciele.  
Po chwili wnętrze maszyny zaświeciło się  bladym światłem w kolorze pawiego turkusu, więc zdjąłem płachtę.
-Możesz już patrzeć. 
 Przekładnie zaczęły się kręcić, mechanizm zatrzeszczał. Małemu szopowi zalśniły lampki w oczodołach, po chwili podniósł trójkątną główkę. Sprężynowe wąsy poruszyły się niezbyt płynnie, a robocik przekręcił główkę na lewy bok. Chyba się nam przyglądał. 
Albi cofnęła się o krok, nie odrywając wzroku od rosomaka. Ten w odpowiedzi zamerdał ogonkiem.
- Podoba ci się? Skończyłem go dzisiaj rano. - Zapytałem, gdy zobaczyłem lekki uśmiech pod nosem wadery. Ten widok był moim ulubionym, wręcz rozgrzewającym serducho. Uwielbiam, jak moje wynalazki kogoś zachwycają. 
Jedna , nie pasująca do reszty myśl wdarła mi się do umysłu: Co z tymi dwoma z wczoraj? Chyba już się zorientowali, że ich ,,zaginionego'' rosomaka nie ma w górach. Czasu minęło wystarczająco by rozpocząć powrót z gór. Ale czy oni mogą być aż na mnie źli? Nieee...spokojnie Issue, są za głupi, żeby tu wrócić. Chyba.

Albi?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template