- Ku*wa! - zaklęłam pierwszy raz od pamiętnych czasów życia z rodzinką. Rana okropnie mnie piekła, a do tego została osmalona przez prąd przeszywający moje ciało. Zarazem miałam satysfakcję z tego, że ta obeznana pani medyczka nie pomyślała o tym, że jej "lekarstwa" mogą kogoś w końcu zabić. Z tego co pamiętam, na moje lokum często chlasta woda... nie zdążyłam zareagować, a już fala wody zmiotła mnie z powierzchni ziemi. Zrobiłam sobie 3 dodatkowe rany, oraz zostałam już 3 raz porażona prądem. Pięknie. Toż się pani poszczyciła rozumem, pani Lumo. Teraz tu zdycham i się z ciebie śmieję, chociaż powinnam rozpaczać i próbować się dostać do twojej jaskini, ale moja duma nie pozwala mi na zaszycie choćby jednego rozcięcia przez twoje łapy.
- Halo! - krzyknęłam, a mój głos odbił się od ścian pobliskich skał.
- Halo... alo.. alo... o... o...
- No cudownie. - mruknęłam, a ściany odpowiedziały mi tym samym.
- O udownie... ownie... nie...
- Okej, życzę sobie ratunku, tak? Byle nie od Lumy! - wrzasnęłam i zaczęłam oczekiwać na pomoc.
Luma? Jeszcze nikomu nie udało się jej tak wkurzyć default smiley :)