5 maja 2017

Od Rebeliah CD Lumy

Od paru dni moją codzienną rutyną stało się chodzenie na poranne spacerki. Zwykle zajmowały mi około pół godziny, ale dzisiaj przyznam, że trochę się zgubiłam i szukałam wyjścia z lasu około godziny. Gdy już udało mi się wyjąć przynajmniej 1/3 gałązek z futra przed moimi oczami przeleciał kłębek żółto-niebieskiego futerka. Z głośnym trzaskiem wleciał w pobliskie krzaczory tak, że wystawał z nich tylko pokudłany ogon ogromnej długości.
- Eee... halo? - spytałam nieśmiało i podeszłam w kierunku krzaków.
- Co? - spytał głos postaci, która powoli wychodziła z krzaków.
- Nic ci nie jest? - zapytałam i podeszłam bliżej. Wilk wyłonił się w swojej całej okazałości.
- Mam kilka sińców, ale do wesela się zagoi. - rzuciła i jak ja wcześniej zaczęła wyjmować sobie listki z futra.
- Co się właściwie stało? - zapytałam wadery i przyjrzałam jej się uważnie.
- Ach... szkoda by tu gadać. A tak na marginesie, to Luma jestem.
- Rebeliah.
- A kto cię tak ochrzcił? - zapytała Luma powstrzymując śmiech.
- Rodzice. - odpowiedziałam zimno.
- Pff... byli pijani, jak ci nadawali imię?
- Może. Jeśli mam być szczera, to nie darzę mojej rodziny wielkim szacunkiem.
- Głębiej wnikać nie będę.
- W ogóle... to zabrać cię do medyczki?
- Ja jestem medyczką. - prychnęła Luma.

Luma?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template