1 maja 2017

Od Chinmoku CD Lumy

Czy ten staruch żartuje? Mam kisić się w tych naćpanych szczęściem dziurach, wraz z tym zołzowatym i aroganckim pluszakiem? O nie, żaden stary pryk nie będzie mi mówił co robić!
- Chyba żartujesz staruszku, nie ma mowy! Naprawdę, mam lepsze rzeczy do roboty niż robić sobie jakieś kolorowe wycieczki, na dodatek z tym pluszem!
- Popatrz lepiej przez co ja muszę przechodzić! Nie mam ochoty nawet na Ciebie patrzeć! I nie nazywaj mnie Pluszem!
Posłaliśmy sobie wrogie spojrzenia. Wtem czarodziej ponownie przerwał naszą rozmaitą konwersację.
- Ahh! Uciszylibyście się, jesteście nie do zniesienia! Kłócicie się jak małe szczeniaki.
- No niektórzy tutaj nie dorośli. W końcu wiek to tylko cyferki. – mruknęła.
Co za s*cz. Najchętniej zostawiłbym ją gdzieś w rowie i zakopał.
- Dosyć! Tak więc – chrząknął. – Waszym zadaniem jest odnaleźć Zakazaną Księgę Czarów i wykonać podany w niej rytuał, który przeniesie Was do następnego świata. Ano i nie zapominajmy, że macie tę księgę wziąć ze sobą. Życzę powodzenia, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie. A teraz żegnam.
- Chwila, chwila dziadku. Ile mamy na to czasu?– zatrzymałem starca.
Ten się tylko zarechotał pod nosem.
- Wystarczająco! – odpowiedział i zniknął.
Co za ułom o niedoszłej demencji starczej. Jak on w ogóle śmie wysyłać mnie na męczarnie z tą wkurzającą, żółtą wiewiórką. Jak się znowu spotkamy, tak mu wygarnę, że się nie pozbiera.
- No więc? Co teraz?– spytała zażenowana.
- A bo ja wiem? Chodźmy przed siebie. – odpowiedziałem poirytowany po czym ruszyliśmy.
- Gdyby nie ta twoja chole**a duma, nie byłoby nas tutaj. – szturchnęła mnie naburmuszona.
- Czy mogłabyś się nie odzywać chociaż przez pięć minut?! – zmarszczyłem brwi i posłałem Lumie rozgniewane spojrzenie.
- Sam się ucisz! Przypominam jeszcze raz, że znaleźliśmy się tutaj przez Ciebie!
- Nie mam zamiaru się do Ciebie odzywać!
- No i dobrze!
- I dobrze!
Po tym dialogu, zupełnie odcięliśmy od siebie swoja uwagę. Szliśmy przed siebie przez dobre dziesięć minut. Wokół nas roztaczał się widok wesołych, pastelowych kucyków, które zajęte były codziennymi obowiązkami takimi jak pielenie roślin, handel marchewkami, zabawianie innych czy też opieka nad zwierzątkami. Aż zrobiło mi się niedobrze, widząc to rżące szczęście. W pewnym momencie napotkaliśmy pewnego różowego kucyka, który skocznym krokiem podszedł do nas i się zatrzymał, robiąc zdziwioną minę. Patrzyła na nas swoimi błękitnymi, wielkimi oczami nie odzywając się. Wyglądała na to, że dokładnie się nam przypatruje. W końcu Puchatek nie wytrzymał i warknął:
- Masz jakiś problem?
- Nie widziałam Was tu wcześniej. – zbliżyła się do mnie niebezpiecznie. – A ty mój drogi nie wyglądasz przyjaźnie. Można powiedzieć, że kogoś mi przypominasz.
Szybko się odsunąłem.
- Ah tak?
- Tak. – jej głos był strasznie denerwujący. Przy każdym wypowiedzianym przez nią zdaniu praktycznie piszczała. – Ale kto by się tam tym przejmował. – na jej twarzy zagościł wielgachny uśmiech. – Jesteście tu nowi, prawda? Ja jestem Pinkie Pie. Tak się składa, że znam każdego kucyka w Ponyville! Dlatego teraz chodźcie za mną! Oprowadzę Was i przedstawię Wam moje przyjaciółki!
- Czy ty możesz tak nie piszczeć? – wadera w ciele kucyka, wystawiła znudzona i poirytowana język, marszcząc przy tym brwi.
Chyba czyta mi w myślach.
- Piszczeć? Ja wcale nie piszczę! – szła skocznym krokiem przed siebie, a my krocząc za nią posłaliśmy sobie wymowne spojrzenia.
W drodze do… właściwie nie wiadomo kogo, wpadł na nas tęczowo włosy, rozpędzony pegaz, który powalił nas na ziemię.
- Ej, uważaj trochę sianożerco! – krzyknąłem do niej, wstając.
- Ups, sorki. – uśmiechnęła się zawadiacko.
- Rainbow Dash! – Pinkie Pie podbiegła do pegaza uradowana. – Cóż to za kolejna akrobacja jaką ćwiczysz?
- Eee nic szczególnego. – otrzepała skrzydła z piachu. – Ale… kim są oni? – wskazała na nas kopytem, unosząc jedna brew.
Puchatek głęboko westchnął i odpowiedział zmęczonym głosem.
- Jesteśmy tutaj tylko na chwilę. Na jedną misję.
- Jaką misję? – zapytała zaciekawiona różowowłosa.
- To wymaga dłuższych wyjaśnień, czy moglibyście łaskawie zaprowadzić nas do jakiegoś bardziej ogarniętego kuca? – odpowiedziałem z wyższością.
- Bardziej ogarniętego? – kucyki spojrzały na siebie w tym samym czasie. – Chyba znamy kogoś kto może Wam pomóc. – powiedziała różowa.
- To świetnie, więc możecie nas do niego zaprowadzić?
- No pewnie! – zaśmiała się pod nosem.
- Ja też chętnie z Wami pójdę. – dołączyła do nas tęczowowłosa.
Luma ponownie wydobyła z siebie głębokie westchnięcie. Po dłuższej przechadzce trafiliśmy na wielkie drzewo do którego przyczepione były małe drzwiczki, koło nich stała skrzynka pocztowa i drewniany znak pomalowany na czerwono z namalowaną książką. W drzewie osadzone były też duże okna. Domek robił wrażenie.

- Tak więc, to jest dom mojej przyjaciółki która raczej powinna Wam pomóc. – uśmiechnęła się niebieskooka i zapukała w drzwi nienaturalnie dużym kopytem.
Po chwili otworzyła nam fioletowa klacz. Spojrzała na nas krzywo.
- Dzień dobry moja piękna. – uśmiechnąłem się do niej i ucałowałem jej kopyto. – Potrzebujemy pomocy w pewnej sprawie. – przybliżyłem się do niej i mrugnąłem do niej.

Pluszaku? Wybacz za zwłokę ;-;

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template