- Co za idiota! - pomyślałam, ale nic nie powiedziałam, bo przecież jestem miła, a poza tym to nie był odpowiedni czas na takie komentarze! Trzeba było uciekać, a nie bawić się w jakąś bójkę z tym czymś, zwłaszcza, że wynik był z góry przesądzony. Musiało go to mocno zaboleć (w końcu to było to uderzenie demona) aczkolwiek jego ból był znacznie mniej odczuwalny od rozzłoszczenia ostro malującego się na łbie zwierzęcia. Ravennah brał już kolejny zamach, kiedy potwór chwycił go w swoje szpony.
- No ładnie!!! - krzyknęłam nie do końca świadoma co robić.
- Może spróbujesz mi pomóc?! - delikatnie zasugerował (Xd) -podbiegłam, ale dalej nie miałam najmniejszego pojęcia co uczynić. Skoczyłam na ogon "tego czegoś" i zaczęłam z całej siły go gryźć oraz uderzać . Potwora trochę to poirytowało także puszczając Rava odwrócił się aby złapać mnie. Teraz to ja byłam zgnieciona w jego szponach. To chyba nie była za udana akcja ratunkowa. Zwierze próbowało teraz chwycić jeszcze jego! Ravennah zwinnie jednak unikał jego szorstkiego dotyku. Ja natomiast byłam rzucana w tą i z powrotem i nie miałam możliwości wydostania się.
Ravuś? Może nie jest zjawiskowe, ale zawsze coś (;