- Aiden... - szepnęłam cicho.
Duch spojrzał na mnie pytająco. Wichura nie robiła na nim żadnego wrażenia. Każda ze śnieżynek przelatywała przez niego bez żadnego oporu.
- Wiesz co robić...
Skinął głową i odgarnął gęstą grzywkę z oka, po czym zniknął za naszymi plecami. Poczułam, że wiatr przestaje pchać chroniącego mnie wilczka. Śnieg również nas omijał. Znaleźliśmy się poza zasięgiem wichury. Wszystko dzięki magicznej barierze utworzonej przez Aida. W końcu jednak przyszła chwila, w której musiałam wytłumaczyć nowemu znajomemu, co się stało. Jedynie wlepiałam w niego swoje szmaragdowe oczka. Zastanawiałam się, czy powiedzieć prawdę, czy może lepiej skłamać i zwalić to na dobre wróżki.
- Corners? Mówię coś do ciebie.
- Tak, tak... to pewnie... - spojrzałam błagalnym wzrokiem na Aidena. Ten jedynie wzruszył ramionami - Te... dobre wróżki?
Duch westchnął z zażenowaniem. To z pewnością nie była najlepsza wymówka, jaką mogłam teraz wymyślić. Chociażby z tego powodu, iż każdy wie, że o tej porze roku wróżki nie wychodzą ze swojej magicznej jaskini.
Unikałam tego jak tylko mogłam, jednak w końcu napotkałam pytające spojrzenie basiorka.
- Nie sądziłam, że to nastąpi tak szybko, ale chyba czas, byś poznał prawdę. Pytanie tylko, czy mi uwierzysz?
- Spróbuję. - uśmiechnął się nieśmiało.
- Poznaj Aidena. - wskazałam na ślady łap większych od naszych, wskazujących na basiora w wieku niepełnych dwóch lat - On... jest duchem no i ja go widzę, to wszystko jest takie strasznie zagmatwane i...
- Widzisz duchy?! - nie dowierzał.
- No tak. A z tym tutaj jestem połączona magiczną więzią. Jesteśmy na siebie skazani. I zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał zadawać się z "wariatką od duchów".
Westchnęłam.
Zefirku?