- Albi... - zaczął poważnie.
- Hmm?
Po raz pierwszy zdarzyło mi się tak powiedzieć. Dragon stanął jak wryty i patrzył. Otrząsnął się jednak po chwili.
- Widziałem że jakiś basior Cię odprowadził. Kto to był? - podpytał. Co mu do tego?
- Znajomy. - rzekłam arogancko. Miałam już dosyć jego troski o mnie.
- Albi! - wrzasnął. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - Nie możesz się spotykać z kimś kogo nie znam! - kontynuował. Miałam dość.
- Mam tego dosyć! - ryknęłam. - Ciągle mnie o coś wypytujesz! Z kim się spotykam, o czym z kimś rozmawiałam! Nie jestem małym szczeniakiem!
Pobiegłam ze łzami w oczach. Nie jestem małym szczeniakiem. Niedługo będę dorosła! Biegłam przed siebie wypatrując Issue'go.
- Issue! - krzyczałam próbując znaleźć go wśród skał, jednak po paru minutach musiałam przysiąść na chwilę. Zobaczyłam zająca.
Zobaczyłam.
Zająca.
Czy to nie podejrzane że zając biega sobie wśród skał? Może ktoś go gonił? Ukryłam się za skałą i czekałam aż zwierzak się zbliży i...
... - AGRH! - warknął ktoś. Spojrzał na mnie "spode byka" i jakby sobie coś przypomniał. - Albi! - krzyknął uradowany. Zrobiłam smutną minę. - Co się stało? - spytał troskliwie.
- Pokłóciłam się z ojcem.
Popatrzył na mnie z troską jakby mi współczuł.
- O co, o ile mogę spytać? - powiedział trochę nieśmiało.
- O to, że cały czas mnie wypytuje gdzie idę, z kim się spotykam. Mam tego dosyć! Dosyć! Dlaczego muszę tak żyć? - ryknęłam płaczem. Issue objął mnie łapą i przyciągnął na pocieszenie.
- Mam coś dla ciebie. - oznajmił poważnie.
Issue? Czekanie popłaca!