22 maja 2017

Od Shante CD Kiuvi

Gdy basior odszedł, odwróciłam wzrok, idąc w przeciwną stronę. Skoro był tu ON to musi być gdzieś tu jakaś wataha. Szybko złapałam czyiś zapach. Byłam pewna, że to wilka. Pobiegłam za zapachem. Szybko natrafiłam na gromadę wilków. Rozglądałam się spokojnie, szukając kogoś. Mój wzrok wbił się na czarnej waderze. Ta też na mnie spojrzała. Obie chyba poczułyśmy to samo... niepewność. Szybko ruszyłam w przeciwnym kierunku. To było co najmniej dziwne. Ruszyłam przed siebie, cicho chodząc. Wpadłam na żółtą waderę.
- Witaj. Nie widziałam Cię, tutaj - wadera się uśmiechnęła, a ja tylko machnęłam ogonami. Ta mnie okrążyła, patrząc na mnie - fascynujące... znam tylko jednego wilka z dziewięcioma ogonami. Jak cię zwą? - spojrzała na mnie. Lekko przymknęłam jedno oko, uspokajając swój oddech.
- Shante. Zwą mnie, Shante - spojrzałam na waderę, lekko machając ogonami. Ta zatrzymała na mnie swój wzrok.
- Przechodni? Masz gdzieś miejsce zamieszania? - stanęła prze de mną. Machnęłam głową na gest negatywny.
- Jestem podróżnikiem. Aktualnie szukam miejsca - zaczęłam się rozglądać. Było tu naprawdę sporo wilków.
- Ahaha! Mamy dobre miejsce! Akurat mamy nowe, wolne miejsca zamieszkania. Chcesz dołączyć?
- Jasne... Czemu nie - podniosłam łeb. Te lekko opuściła uszy.
- Nie jesteś zadowolona?
- To, że się nie uśmiecham, nie znaczy, że nie jestem zadowolona - machnęłam jednym z ogonów. Cicho fuknęłam, a ta się wyprostowała.
- Witaj w watasze Smoczego Ostrza! - uśmiechnęła się i pożegnała się ze mną. Ja spojrzałam na ducha, stojącego obok mnie. Ten duch jest dość specyficzny, bo zawsze przy mnie jest. Ten machnął głową i poszedł w jakąś stronę. Poszłam spokojnym krokiem za nim. Miałam chwilę, by odświeżyć swoją pamięć...

*Dwa lata wcześniej*

Lekko przez drzewa dobiły się do mnie promienie światła. Otworzyłam oko, spoglądając na teren wokół siebie. Pisnęłam, wstając. Poczułam ból w klatce piersiowej. Syknęłam. Moje futro było całe zabrudzone, a ja widziałam jak przez mgłę. Ledwo trzymałam się na łapach. Musiałam dojść do wody... Krokami poszłam w stronę wody. Cicho piszczałam, upadając na ziemię. Ledwo znowu wstałam, idąc w stronę zapachu wody. Otworzyłam szerzej oczy, a gdy zobaczyłam wodę, weszłam do niej, tylko mocząc łapy. Po chwili zobaczyłam, że woda odsącza ode mnie krew... Wtedy zdałam sobie sprawę, że krwawię. Upadłam na ziemię, kompletnie się poddając. Fala mnie zabrała, a ja opadałam powoli w toń oceanu. Zamknęłam oczy. Po chwili przez powieki przebiło się światło. Otworzyłam oko, spoglądając na... ducha? Ducha?! 
- Jestem... martwa? - spytałam samą siebie. Zdałam sobie sprawę, że mam wodną bańkę na głowię. Duchy mnie zaczęły okrążać. Rany mi się zregenerowały, a ogon... miałam ich już trzy. Wypłynęłam na powierzchnie, zauważając, że jestem na środku jakiegoś oceanu. Rozglądałam się gorączkowo. Wtedy duchy mnie podniosły i jeden z nich we mnie wszedł. Mogłam stać na wodzie. Dusze znowu mnie zaczęły prowadzić. Pobiegłam za nimi. Gdy byłam na lądzie, duch ze mnie wyszedł.
- Dziękuje... - odpowiedziałam, a te patrzyły na mnie. Wyglądały jakby mówiły, ale nie słyszałam ich głosu. Parę z nich zaczęło dziwnie tańczyć. Po chwili złączyłam się z nimi w taniec. Sama zmieniłam się w ducha... Byłam jakby jedną z nich. 
- Shante... musisz być dzielna...
- Kim jesteście? - spytałam jednego z duchów. Znowu cisza. Przestałam słyszeć ich głosy. Zmieniłam się w zwykłą formę. Poszłam w stronę... jakąś.

*Parę dni później. Teraźniejszość*

Przeszłam się po lesie. Wiosna... kocham tą porę roku, w szczególności, gdy jest tak ładna pogoda. Przymknęłam oczy, idąc przed siebie. Po chwili jednak poczułam wzrok Kiuvi'ego. Odwróciłam się, znów na niego spoglądając. Podeszliśmy do siebie, i zaczęliśmy sobie bardziej przyglądać. Byłam gotowa do ataku, jakby mnie chciał zaskoczyć.Wyglądał jednak na spokojnego.
- Dołączyłaś, jak widzę.
- Tak, owszem... - wyprostowałam się. Cicho przebiegłam obok niego, prawie wpadając na jakąś waderę.
- Kiuvi, a ta to kto? - spytała, patrząc na mnie podejrzliwie. Zgaduję, że to jego dziewczyna... Spojrzałam na niego, oczekująco.
- Nie znam jej nawet, oprócz imienia - podszedł do swojej partnerki i lekko przytulił. Gwałtownie zmieniłam się w ducha. Nienawidzę takich widoków... Jeden z duchów mnie przytulił, tak samo jak basior, swoją partnerkę. Miłość... piękna, czy zdradziecka?

Kiuvi?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template