19 maja 2017

OD Kivui'ego CD Shante

- Kivui - odparłem krótko, po czym podniosłem łeb, marszcząc brwi na widok burzowych chmur.
-  Zanosi się na deszcz - skomentowała Shante, również kierując swój wzrok na ogromne, szare obłoki, błądzące po granatowym niebie. Zawsze lubiłem deszcz. Woda przygniatała mnie do ziemi i sprawiała, że z trudem stawiałem każdy krok. Pamiętam, kiedy Magikae wrzucił mnie do wody i wpuścił do niej błyskawice. Bolało przeokropnie, ale dziwnie uodporniło mnie na uderzenia piorunów.
- Najwyraźniej - korzystając z tego, że wadera zajęta była wpatrywaniem się w niebo, przyjrzałem jej się kątem oka. Miała srebrną sierść, na brzuchu, łapach, końcach długich, trzech ogonów, spodzie pyska i uszach była fioletowa. Jej duże oczy miały złoty kolor.
Gdy znowu skierowała swoje spojrzenie na mnie, a raczej na moje łapy i płaszcz, przechyliła głowę w bok, na co zawarczałem cicho.
Pierwsze krople wiosennego deszczu kapnęły na mój nos.
Ruszyłem do spokojnego truchtu, coraz bardziej oddalając się od wadery, która powoli ruszyła w przeciwną stronę. Ciekawe, czy jeszcze ją spotkam.


[Parę dni później]

Spacerując po lesie, którego rzadkie drzewa, aczkolwiek o bardzo czerokich koronach, rzucały przyjemny cień i dawały chłód w ten ciepły, wiosenny dzień, ponownie natknąłem się na Shante.
Shante?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template