Uśmiechnęłam się lekko. Nastała długa chwila milczenia. Nie odpowiedziałam jej, a mimo wszystko wiedziała, że tego chcę.
Zobaczyłam wisiorek na szyi wadery. Pęknięte serce. Skupiłam się jak tylko mogłam i połączyłam cząsteczki. Wisiorek zalśnił delikatnym, różowym światełkiem. Spięłam mięśnie. Bardzo ciężko było go naprawić. Najprawdopodobniej jego właścicielce kojarzyło się z jakimś wydarzeniem z przeszłości. Czymś złym, co złamało jej serce na pół, a wraz z nim pękł i naszyjnik. W końcu jednak się udało i po pęknięciu nie było śladu.
- Cokolwiek sprawiło, że to się stało, obiecuję, że więcej się to nie powtórzy. - powiedziałam cicho, by nie obudzić małego.
Zauważyłam niewyraźny grymas na pyszczku wilczycy. Połączenie smutku z lekkim zażenowaniem, oraz odrobiną złości i goryczy.
Tak, nie tylko w czytaniu słów z ruchu warg jestem dobra.
Delikatnie musnęłam ją noskiem.
- Nie musisz mi o tym opowiadać, domyślam się, co możesz teraz czuć.
Znów zapadła cisza. Tym razem o wiele dłuższa niż wszystkie poprzednie. Moje myśli krążyły okół Siriusa. Może powinnam jej o nim powiedzieć. Rozważałam tą decyzję długo i wahałam się kilkakrotnie. W końcu jednak się zdecydowałam.
- Taiyō... - zaczęłam odrobinę niepewnie.
- Tak, Misiu?
- Zakochałam się.
Taiyō? Przepraszam że tak długo, ale nie na początku nie miałam pomysłu, a potem problem z internetem :/