Zamrugałam kilkakrotnie, by upewnić się czy nie mam zwiadów. On naprawdę zadał to pytanie?
- Mógłbyś powtórzyć? - spytałam patrząc mu w oczy.
- Raven! - warknął.
- Dobrze już, dobrze. Droczę się tylko. Jasne że zechcę. - uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową, by koraliki zagrały koralikową melodię. Basior uśmiechnął się, co było widokiem dość rzadkim, więc ja też to zrobiłam.
- Czekaj chwilę... - wstałam z kanapy i założyłam kaptur.
- Gdzie ty się znowu wybierasz? - warknął niezadowolony.
Wyszłam w jaskini i zaczęłam bacznie się przyglądać trawie. Zrobiłam pięć kroków w przód i uczyniłam to samo. Potem kilka w lewo i znów się rozejrzałam.
- Nie ma go! - krzyknęłam.
Kivui wyszedł z jaskini i spojrzał w moją stronę.
- Czego znowu nie ma?!
- Mojego miecza! - powiedziałam nie odrywając wzroku od ziemi.
Wilk wrócił do środka. W panice przeszukiwałam okolicę, jednak nic nie znalazłam. Po chwili basior wrócił.
- Jest tutaj. - mruknął wyciągając w moją stronę łapę, w której trzymał moją broń.
Rzuciłam się na niego przytulając z całej siły.
- Dziękuję. - szepnęłam mu do ucha.
Kivui? Wybacz że tak bez ładu i składu. Głodna jestem ;-;