15 maja 2017

Od Kesame cd. Boom

Wdychałam zimowe, ostre powietrze. Pomimo tego, że wiosna tuż tuż, dzisiejszy dzień był wyjątkowo mroźny. Chłód zawładnął naturą, toteż nie było wokół ani krzty zwierzyny, którą mogłabym zaspokoić głód.
Snułam się bez celu po lesie, co jakiś czas zerkając na pokryte szarymi chmurami niebo. Wsłuchiwałam się w szum wiatru, przerywany śmiechem dochodzącym z oddali - najpewniej szczeniaków Raidena - i mimochodem sprawdzałam, czy aby na pewno nie ma tu nic zdatnego do upolowania.
- Hm, co my tu mamy? - mruknęłam pod nosem i podeszłam bliżej jednego ze starych drzew.
Oparłam przednie łapy o najniższą z gałęzi i wyprężyłam szyję w kierunku kolorowego, niewielkiego piórka. Powolnym, lecz zdecydowanym ruchem wspięłam się wyżej. Zamrugałam kilkakrotnie, a na pysk wlał mi się szeroki uśmiech. Wyciągnęłam łapę, aby móc dosięgnąć targanego wiatrem okazu, a on właśnie wtedy wyswobodził się spomiędzy liści. Zeskoczyłam na ziemię i pognałam za piórkiem, chcąc jak najszybciej wpakować je do torebki u mego boku. Zmieniłam się w szarego ptaka i jednym, mocnym machnięciem skrzydeł zbliżyłam się do celu, łapiąc pióro w dziób. Jeszcze nad ziemią wróciłam do swojej pierwotnej formy i, lądując miękko na łapach, ostrożnie włożyłam je do sakwy. Podziwianie mojego nowego nabytku przerwało ciche jęknięcie i dźwięk kruszonego lodu. Chwilę potem plusk wody uzmysłowił mi, że właśnie ktoś wpędził się w kłopoty.
Ruszyłam za odgłosami wzburzonej przez łapy wody, nie spiesząc się jednak zanadto.
- Pomocy!
Moje uszy drgnęły niespokojnie, a krok nieznacznie się wydłużył. Po chwili byłam już nad brzegiem jeziora pokrytego grubą i szklącą się warstwą lodu. Jęknęłam, widząc szamocącą się beżową kupę futra gdzieś pośrodku jeziora. Niewiele myśląc wskoczyłam na pobliskie drzewo - jedno z wyższych rosnących nad jeziorem - i wybiłam się mocno, lądując obok wadery. Aby nie wpaść pod lód i nie dołączyć do niej, pokryłam niewielki fragment jeziora kryształem, odpornym na pęknięcia. Zaparłam się i chwyciłam za kępkę mokrego futra na karku wilczycy.
- Może zaboleć - uprzedziłam i mocnym ruchem wysunęłam ją z wody.
Odetchnęła i, drżąc z zimna, otrzepała się. Przymknęłam oczy, kiedy kilka lodowatych kropel opadło mi na pysk.
- Jak ci na imię? - zapytałam.
Podniosła łeb, a jej jasne oczy, skierowane na mnie, zdawały mi się znajome.
- O, Boom! - uśmiechnęłam się. - Wybacz, nie poznałam cię przez... okoliczności... W porządku? Nic ci nie jest?

Boom? :D

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template