- Yyy... - szukał odpowiedniego słowa Sirius - u.. uroczo mieszkasz - spojrzałam się na niego i zaśmiałam się. Powiedział to tylko dlatego żeby mnie nie urazić, tak naprawdę nie rozumiał za bardzo mojego gustu, ale byłam do tego przyzwyczajona. Jako przykładna gospodyni przygotowałam mu posłanie.
- Dziękuje bardzo - powtarzał.
- Ależ nie ma za co, to ja chciałam podziękować Ci za tamten lot! - w miarę szybko poszliśmy spać. Ja (jak zawsze z resztą) zasnęłam jak tylko się położyłam, a Sirius to nie wiem (spałam przecież). Rano gdy się obudziłam i ubrałam swoją biżuterię (bez niej nie lubię się komukolwiek pokazywać) w kuchni czekało już na mnie śniadanie.
- Dzień dobry! Zrobiłem śniadanie - powiedział przysuwając talerzyk - czy ty coś w ogóle jesz? - ciągnął - nic nie masz w spiżarni, martwię się, głodzisz się? Czy codziennie chodzisz do sklepu? - może to niemiłe, ale dla mnie było to zwykłe "bla bla bla bla bla". Był ranek, a ja nie mogłam wyjść z szoku ile ten wilk ma o tej porze energii, kiedy ja na wpół przytomna ledwo siedziałam z otwartymi oczyma. Po zjedzonym śniadaniu czułam już się trochę trzeźwiej. Wybraliśmy się na spacerek.
Sirius? Przepraszam, że tak nic specjalnego, ale nie miałam pomysłu :/