- Myślisz że kogoś tu znajdziemy? - spytałam go.
Ten rozejrzał się dookoła.
- Nie chciałbym pozbawiać cię nadziei, ale szanse są marne...
Przeczesałam wzrokiem okolicę. Wszędzie była tylko biel i biel. Czasem napotykałam drzewa, choć było ich tylko parę. Gdzieś w oddali dostrzegłam niebieski krążek.
- Myślisz, że powinniśmy iść tam? - pokazałam w stronę wyróżniającego się punktu.
Mój towarzysz spojrzał w niebo. Ja zrobiłam to samo. Ciemne chmury kłębiły się na niebie. Po chwili zaczął padać śnieg.
- Obawiam się, iż nie mamy innego wyjścia... - mruknął.
- Racja...
Oboje poczłapaliśmy równym tempem w tamtą stronę. Narastające warstwy śniegu nie ułatwiały mi zadania. Aiden zdawał się nie mieć z tym problemu. W końcu naszym oczom ukazał się biały szczeniak, z błękitnymi wzorkami na futrze.
- Aiden, proszę, udawaj że nie istniejesz. Nie chcę przestraszyć kolejnego wilka... - szepnęłam w jego stronę.
Uśmiechnęłam się w stronę basiorka i podbiegłam w jego stronę.
- Cześć! - powiedziałam.
Te cofnął się o krok i odpowiedział nieśmiałym "hej". Spojrzał w stronę "niczyich" śladów obok mnie. Lekko popchnęłam ducha i zatarłam je, udawając że drepczę w miejscu, bo mi zimno.
- Corners...
- Nie teraz Aiden! - szepnęłam - Wiesz może jak dojść do centrum? - rzuciłam w stronę nowo poznanego wilka.
Zefirek?