- A więc to tak? Zostawiasz mnie dla innej? - powiedziała oskarżającym tonem. Spojrzałem na białą waderę. Miała zamknięte oczy, ale wszystko słyszała. Powoli zaczynała otwierać oczy, po tym jak usłyszała głos Corners. Wbiłem wzrok i pazury w ziemię.
- Wiesz dobrze, że to nie tak. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.
- Skąd mam to wiedzieć? - spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Posłuchaj Corners, ja zrobiłem to...
- Zrobiłeś to, bo mnie... - przerwała mi.
- Zrobiłem to dla twojego dobra. - w końcu nie wytrzymałem. Spojrzałem na waderę. Jej oczy mówiły jedno. "Nie wierzę ci". Kątem oka zobaczyłem jak White Silence obserwuje Corners, nadal kurczowo trzymając się mojej łapy. Po chwili z karzków wybiegł Disaster. Spojrzał na mnie krzywo.
- A ty co tu robisz? - zapytała skrzydlata wadera. Nie, no błagam. Co to, jakieś zebranie? Staliśmy chwilę w ciszy, gapiąc się na siebie. Koniec tego. W jednej chwili zarzuciłem sobie White Silence na plecy. Ta chwyciła się mojej sierści, by nie spaść. Chyba wiedziała, co chcę zrobić.
- Mam nadzieję, że nie boisz się wysokości. - szepnąłem do niej, po czym rozwinąłem skrzydła i wzbiłem się ostrożnie w powietrze. Może i nie odzyskałem wszystkich sił, ale lot z dodatkowym ciężarem nie sprawiał mi kłopotu.
White? To gdzie lecimy? c: