[kilka dni później]
Siedziałam nad kartką. Bawiłam się ołówkiem myśląc, jak to wszystko rozegrać.
- Chyba powiem mu osobiście... - zwróciłam się do Aidena.
Duch podszedł bliżej mnie i przytulił jedną łapą.
- Dasz radę... na pewno.
Siedziałam jeszcze chwilę nad pustym papierem. W końcu mnie olśniło. Zaczęłam szkicować miejsce, gdzie rozstałam się z Zefirem. Wzięłam go i poleciałam na miejsce, by lepiej odwzorować szczegóły. Po kilku godzinach mozolnej pracy, czarno-biały rysunek idealnie pokazywał widziany przeze mnie obraz. W prawym dolnym rogu napisałam małym druczkiem "spotkajmy się tu, o zachodzie słońca". Teraz już na zawsze zachody będą mi się kojarzyć z rozstaniem...
Zgniotłam kartkę w kulkę i wrzuciłam ją przez okno do domu Disastera. Pozostało mi czekać do zachodu...
~*~*~*~
Siedziałam pod drzewem i wpatrywałam się w zachodzące słońce.
Niedługo powinien być...
Między drzewami zobaczyłam sylwetkę czarnego basiora. Poczułam, jak serce zaczyna mi bić mocniej. Poczułam na sobie pytający wzrok wilka. Przełknęłam głośno ślinę.
- Disaster... ja... chcę z tym skończyć. - powiedziałam cicho.
- Z czym?
- Z nami. Nie chcę się już z tobą widywać. Chcę zacząć nowe życie.
Zdjęłam zielony kryształek od Zefira.
- Ale Coruniu... - zaczął.
- Nie Dis, nie przerywaj mi. Taka jest moja decyzja i jej nie zmienię.
Zawiesiłam mu wisiorek na szyi.
- Nie zapominaj o mnie...
Podeszłam do urwiska i skoczyłam. Tuż nad ziemią rozwinęłam skrzydła i odleciałam.
Nie ma dalszego ciągu i go nie będzie.
Taka jest moja decyzja. Nie zamordowywuj mnie.