- Zaczekaj tu, Jeffrey;u. - powiedziałem, zostawiając basiora samego przed jaskinią.White Silence, jako, że nadal była moim gościem, leżała na swoim posłaniu i patrzyła na mnie sowimi pięknymi oczami.
- Przyniosę śniadanie, niedługo wrócę. - posłałem waderze nieśmiały uśmiech. Ta tylko odwróciła głowę i zamknęła oczy.
- Dobrze. - powiedziała prawię bezgłośnie. Odwróciłem się i poszedłem do Jeffrey'a.
- Jeśli chodzi o te mapę... - wskazałem gestem materiał pobazgrany węglem. - Jest ona tylko po to, by się orientować, które tereny należą do watahy. To wszystko. Ja po prostu latam po okolicy i rysuję nowo poznany teren. Jeśli myślisz, że zacznę jakąś rywalizację z tobą to się mylisz. Odkrywam tereny, bo to lubię, lubię patrzeć na obce watasze tereny.
- Aha. - powiedział basior. Jestem prawie na sto procent pewny, że wyłączył się przy "tę mapę", a włączył dopiero przy ostatnim zdaniu.Staliśmy parę minut w ciszy. Nie przeszkadzało mi to. Przypomniałem sobię, że muszę coś upolować, bo moje zapasy się skończyły.
- Możesz mi pomóc? - zapytałem niepewnie.
- W czym? - Jeffrey wydawał się lekko zainteresowany.
- Muszę coś upolować na śniadanie. - powiedziałem.
Jeffrey? Zefir bazgrze po papierze, potem i tak prawie nic z tego nie rozumie, ale co tam xd
PS.: Następne opo napisz do Rize, Zef ma dużo opek na główce ;>