- Nie, Corners, nic nie mów. - warknąłem. - Nie chcę z tobą rozmawiać.... nie teraz.
Wadera popatrzyła na mnie. Ja tylko wbiłem wzrok w ziemię. Ona nie wie, co się ze mną działo, nie rozumie moich obaw. Porozmawiam z nią dopiero wtedy, gdy będę na to gotowy. Jakiś cień, bodajże Alwer, zaczął go cucić. Po chwili basior odzyskał przytomność.
- Musimy... - zaczął i próbował wstać. Daremnie, każda próba kończyła się tym samym, czyli upadkiem.
- Przestań, nie możesz wstać. - podszedłem do niego.
- Ona może tu wrócić, Zefirze. - powiedział basior. - Jeśli jej nie pokonamy, ona na pewno zabije Coreners.
Pomyślałem chwilę. Chyba miał rację, a poza tym, Śmierć mogła przyjść z jeszcze większą armią niż poprzednio. Pomogłem Disasterowi wstać. Core przyglądała się nam w ciszy. Nie wierzyłem w to, co się aktualnie działo.
- To co robimy? - zapytałem i spojrzałem basiorowi w oczy.
Disaster? No, no, co robimy?