12 sierpnia 2017

Od Toxikity

Kolejna nieprzespana noc. Tiki nerwowe nie dają mi spokoju, to już piąty raz w tym miesiącu. Cienie pod oczami stają się coraz widoczniejsze, inne wilki zaczynają się za mną oglądać. Zapewne odczuwałabym ból, pieczenie czy swędzenie, ale nic nie czuję. Kompletnie nic, i to dzięki analgezji. Mam się cieszyć, czy niepokoić? Plusy tej choroby są takie, że nie odczuwam żadnego bólu. A minusy — nie wiem, czy jestem poważnie ranna, czy coś zagraża mojemu zdrowiu. Nie mogę przecież wybrać się do Uzdrowicieli, zatrułabym ich samą obecnością mej osoby. Nie mam zielonego pojęcia, czym sobie zasłużyłam na taki los, ale cóż. Nie będę się nad sobą wiecznie użalać.
Wychodząc z groty i stawiając pierwszy krok na trawie, ta więdła. Rośliny, o które przypadkiem się otrę — umierają, uchodzi z nich życie, niczym powietrze z balonika. Koszmar na jawie.
Idąc pośród obcych mi wilków, słyszałam szepty dotyczące mojego wyglądu, pogłoski na temat mojego pochodzenia, niebezpieczeństwo ze mną związane. Ilekroć ktoś na mnie spojrzy, a nasze spojrzenia się spotkają, wilk odwraca wzrok w chwilę. Nie obchodziło mnie to. Przyzwyczaiłam się już. Powód wyjścia z groty był bezcelowy. Chciałam się po prostu przejść, rozprostować kości. Wścibskie spojrzenia wilków zaczęły mnie już irytować. Przystanęłam na chwilę, spoglądając na osoby, które aktualnie mi się przyglądały.
– Nie macie nic lepszego do roboty, prócz gapienia się na mnie? – warknęłam. Wilki natychmiastowo powróciły do swoich poprzednich zajęć. Prychnęłam, kontynuując wycieczkę.
Ale jak na złość, ktoś nadal mi się przyglądał. Postanowiłam zignorować osobnika, który mnie obserwował. Poprzez moją wycieczkę, trafiłam do jeszcze głębszego lasu, niż jaki był poprzedni. Zawróciłam, by nie zaszkodzić środowisku swą osobą. Szłam i szłam, patrząc w niebo. Nie było na nim żadnej chmurki. Sam błękit...
Nagle usłyszałam szelest w krzakach. Uszy automatycznie zwróciły się w stronę hałasu. Łeb również skierowałam w tamtą stronę. W gąszczu dojrzałam zająca. W sumie, to nic nie jadłam przez ostatni czas, a mała przekąska mi nie zaszkodzi. Skupiłam wzrok na puchatej kulce, wbijając pazury w ziemię. Z miejsca moich łap, po ziemi zaczęła przebiegać pulsująca, rażąco-zielona ciecz. Gdy neonowa substancja zetknęła się z zającem, ten zaczął się niespokojnie wiercić. Po chwili padł martwy na ziemię. Podeszłam i wzięłam zająca w pysk, po czym wróciłam do jaskini.
Usadowiłam się wygodnie na ziemi, gdzie położyłam zająca i zaczęłam go pałaszować. Po posiłku przeciągnęłam się, i postanowiłam uciąć sobie drzemkę, lecz odpoczynek przerwał mi zapach obcego wilka. Szlag by to, już nie można w spokoju odpoczywać we własnej jaskini. Zirytowana podniosłam głowę w kierunku wilka.

Ktoś?

Większość obrazków i zdjęć umieszczonych na blogu nie jest naszego autorstwa.

Proszę o nie kopiowanie treści z bloga w celach własnych bez wiedzy administratorki.

Szablon wykonała Fragonia dla bloga
Sisters of The Template